Po ostatnim niepowodzeniu w meczu z Mołdawią (2:3) Fernando Santos znalazł się pod ostrzałem krytyki. Mocno skomplikowała się sytuacja Biało-Czerwonych w eliminacjach mistrzostw Europy.
Zanim reprezentacja Polski wyjechała do Kiszyniowa, wygrała 1:0 w meczu towarzyskim z Niemcami. To spotkanie wzbudziło dużo kontrowersji. Selekcjoner nie ukrywał, że wolałby zmierzyć się z przeciwnikiem pokroju Mołdawii.
Poczynania Santosa w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" skomentował Tomasz Iwan. Były współpracownik Adama Nawałki miał odmienne zdanie w kwestii meczu z "Die Mannschaft".
- Zupełnie się z nim nie zgadzam. Ten mecz był potrzebny, ale należało przykładać do niego odpowiednią wagę i wyciągać wnioski adekwatne do okoliczności. Mecz z Niemcami miałby reprezentacji Polski w czymkolwiek zaszkodzić? To totalna bzdura. Dla nowego selekcjonera, ciągle na wczesnym etapie pracy, każdy sprawdzian z wymagającym rywalem jest bezcenny - zaznaczył były dyrektor kadry ds. organizacyjnych.
ZOBACZ WIDEO: Nie dostał powołania do kadry. Zamiast w Mołdawii tak spędzał czas
Zresztą Iwan sprzeciwiał się zatrudnieniu Santosa przez PZPN. Według 52-latka, prezes Cezary Kulesza powinien był zakontraktować trenera z Polski.
- Od początku uważałem, że to zły wybór. Nie byłem zwolennikiem nominacji dla trenera zagranicznego, bo polskie środowisko piłkarskie jest bardzo specyficzne, więc trzeba kogoś, kto ma dobre rozeznanie w nim, jest tutaj na co dzień, obcuje z zawodnikami, trenerami ligowych drużyn - wymieniał Iwan.
Czytaj więcej:
Cyrk w sparingu Rakowa Częstochowa. Sędzia zszedł z boiska!
Efektowne zwycięstwo Warty Poznań z mistrzem Rumunii