Ciągnie go na stare śmieci. Zobacz, gdzie pojawił się Kamil Glik

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Kamil Glik
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Kamil Glik

W poniedziałek domowy mecz ze Stomilem Olsztyn rozegrał GKS Jastrzębie w ramach II ligi. Na trybunach pojawił się wyjątkowy gość, co sam udostępnił za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych.

Starcie, które rozpoczęło się w poniedziałek o godzinie 18:00, z perspektywy trybun śledził Kamil Glik. Reprezentant Polski wykorzystuje czas wolny i po powrocie z wakacji najwyraźniej odwiedził rodzinne strony. Obrońca pochodzi bowiem z Jastrzębia-Zdroju i jako junior grał w klubie tamtejszego MOSIR-u.

Nigdy natomiast nie było mu dane zagrać w GKS-ie, który obecnie rywalizuje w II lidze, czyli na trzecim szczeblu rozgrywkowym w naszym kraju. Glik osobiście wybrał się na spotkanie ze Stomilem Olsztyn. W pierwszej połowie padły dwie bramki - po jednej strzelili goście i gospodarze.

fot. instagram.com/kamilglik25/
fot. instagram.com/kamilglik25/

Co do samego Kamila Glika, jego przyszłość klubowa na razie nie jest znana. Sam zainteresowany pod koniec minionego sezonu leczył kontuzję i nie mógł pomóc swoim kolegom w utrzymaniu Benevento Calcio w Serie B. Obecnie Polak pozostaje bez klubu.

Kilka dni temu pisaliśmy, że trwają rozmowy dotyczące 35-latka. Agent zawodnika, Jarosław Kołakowski w rozmowie z TVP Sport zdradził, że wraz ze swoim klientem głównie koncentrują się na rynku włoskim (czytaj więcej ->>).

Nie jest to żadne zaskoczenie, bowiem właśnie na Półwyspie Apenińskim Glik wypłynął na szerokie wody i zawsze dobrze czuł się w realiach piłki w Italii. Swoje najlepsze lata spędził w barwach Torino FC. Po udanym dla całej reprezentacji Polski Euro 2016 przeniósł się do AS Monaco, z którym sięgnął nawet po mistrzostwo Francji. Trzy lata temu wrócił do Włoch, wiążąc się z Benevento.

Zobacz także:
Zmarzlik na torze, gwiazdy na trybunach

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma "młotek" w nodze! Tak strzela syn Zinedine'a Zidane'a

Źródło artykułu: WP SportoweFakty