Trzy gole Legii w wyczekiwanym starciu

Kiedyś rywalizacja Legii i Ruchu była ligowym klasykiem, teraz walka tych klubów nie jest tak wyrównana i nieprzewidywalna. Udowodnił to niedzielny mecz Ekstraklasy, w którym padły trzy bramki.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
mecz Legia Warszawa - Ruch Chorzów PAP / Andrzej Lange / Na zdjęciu: mecz Legia Warszawa - Ruch Chorzów
Sześć lat czekał Ruch Chorzów na kolejny ligowy mecz z Legią. Nie mogli się go doczekać również warszawscy kibice, bo ostatnie starcie przy Łazienkowskiej wygrali rywale. W 2017 roku Ruch wygrał 3:1. Powtórzenie tamtego wyczynu było marzeniem, bo teraz "Niebiescy" przyjechali do stolicy świeżo po awansie z I ligi i spektakularnym powrocie z zaświatów. Od spadku z Ekstraklasy sześć lat temu, Ruch stał nad przepaścią i kilka razy ważyły się jego losy. Ostatnie lata to już pasmo sukcesów i trzy awanse z rzędu. Mecz w Warszawie miał być nagrodą za lata wzmożonej pracy u podstaw. I powrotem do lat, kiedy rywalizacja Legii i Ruchu była niezwykle emocjonująca i nazywano ją klasykiem, w końcu to jedne z najbardziej utytułowanych ekip w kraju.

Piłkarze przyjechali z Chorzowa nabuzowani, była też grupa kibiców, która niemal do ostatniego miejsca zapełniła sektor gości, ale to Legia pokazała, kto rządzi w Warszawie. Przez cały ostatni sezon była u siebie niepokonana i tę passę przedłuża w obecnych rozgrywkach.

Goście próbowali zaskoczyć w pierwszych minutach, ale entuzjazm szybko opadł. Potem do gry wkroczyli gospodarze, przebijali się przez obronę, aż w 19. minucie debiutancką bramkę w nowym klubie zdobył Marc Gual. Hiszpan wykorzystał dośrodkowanie Pawła Wszołka z prawej strony, sędzia wprawdzie sprawdzał, czy nie trafił ze spalonego, ale ostatecznie przyznał mu trafienie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To będzie bramka roku?! Takiego uderzenia nikt się nie spodziewał

Gual miał apetyt na więcej. W 23. minucie urwał się rywalom, szedł na bramkę i ostatnim, który mógł go powstrzymać przed bramkarzem, był Konrad Kasolik. Obrońca wyciął napastnika równo z murawą. Arbiter był blisko i nie potrzebował VAR-u, by wyrzucić go z boiska. Dla Ruchu to była katastrofa.

Trener Jarosław Skrobacz chwilę po tym wpuścił zdjął skrzydłowego Juliusza Letniowskiego i wpuścił obrońcę Przemysława Szura. Plan może i niezły, ale do przerwy Ruch stracił jeszcze jedną bramkę. W 43. minucie z dystansu huknął Jurgen Celhaka, bramkarz odbił piłkę przed siebie, a przejął ją Tomas Pekhart i trafił na 2:0.

Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy o krok od dobicia rywali był Maciej Rosołek, ale piłka po jego uderzeniu głową trafiła w poprzeczkę. A potem przebudził się Ruch. Zaskoczyć Kacpra Tobiasza próbowali Kacper Michalski i Szymon Szymański. We znaki dawała się jednak gra w osłabieniu. Choć próby były niezłe, to Legia skutecznie się broniła.

A czego nie zrobił Rosołek, dokonał Josue. Kapitan Legii, który wszedł na ostatnie 30 minut, huknął z kilkunastu metrów. Jakub Bielecki nie zdążył odbić piłki. I choć gościom udało się jeszcze kilka razy przebić pod bramkę przeciwników, to nie zdołali strzelić choćby honorowego gola. Chęci i pomysł były, brakowało jedenastego zawodnika.

Tym bardziej cieszył się po meczu trener Legii, Kosta Runjaić. Niemiec musi umiejętnie zarządzać siłami piłkarzy, bo poza Ekstraklasą walczy też o wejście do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Jak na razie idzie mu to nieźle. Po dwóch meczach w lidze ma komplet punktów i trzecie miejsce, a po trudnej walce z kazachskimi Ordabasami, w czwartek zagra w III rundzie z Austrią Wiedeń.

Legia Warszawa - Ruch Chorzów 3:0 (2:0)
1:0 - Gual 19'
2:0 - Pekhart 43'
3:0 - Josue 68'

Legia: Kacper Tobiasz - Radovan Pankov, Artur Jędrzejczyk, Yuri Ribeiro - Paweł Wszołek (59. Patryk Kun), Jurgen Celhaka (59. Bartosz Slisz), Maciej Rosołek, Juergen Elitim (71. Bartosz Kapustka), Makana Baku - Marc Gual (59. Josue), Tomas Pekhart (46. Ernest Muci).

Ruch: Jakub Bielecki - Kacper Michalski, Konrad Kasolik, Remigiusz Szywacz (59. Mateusz Bartolewski), Maciej Sadlok - Juliusz Letniowski (29. Przemysław Szur), Szymon Szymański (74. Patryk Sikora), Filip Starzyński (59. Dominik Steczyk), Tomasz Swędrowski, Tomasz Wójtowicz (74. Kacper Skwierczyński) - Daniel Szczepan.

Żółte kartki: Celhaka, Jędrzejczyk i Josue (Legia) oraz Michalski i Szywacz (Ruch).

Czerwone kartki: Kasolik 24'/ za faul

Sędzia: Paweł Malec (Łódź).

Kibiców: 25247.

Czytaj też:
Działacz piłkarski kłamcą lustracyjnym. Jest decyzja PZPN
Trener Legii zachwycony Polakiem. "Sprzedam go za 20 mln euro"

Czy Legia zostanie mistrzem Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×