Raków spełnił obowiązek. Może skupić się na Lidze Mistrzów

Grający bardzo ekonomicznie Raków Częstochowa pokonał na własnym stadionie Stal Mielec 2:0 w meczu 5. kolejki PKO Ekstraklasy. Gole strzelali Giannis Papanikolaou i Bartosz Nowak. Wygrana i tak jest dość skromna, bo okazji było znacznie więcej.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
radość piłkarzy Rakowa Częstochowa PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: radość piłkarzy Rakowa Częstochowa
Trudno było nie odnieść wrażenia, że piłkarze Rakowa Częstochowa myślami są już przy wtorkowym meczu z FC Kopenhaga w eliminacjach Ligi Mistrzów. Do spotkania ze Stalą Mielec podeszli z myślą, żeby wygrać, a przy tym za bardzo się nie zmęczyć. I to się udało, choć bardzo długo trzeba było czekać na przebicie się przez twardy mur postawiony przez zespół gości.

Ale w końcówce pierwszej połowy przebudził się debiutujący Dawid Drachal, efektownie ograł przy linii końcowej Krystiana Getingera, podał w pole karne i z kilku metrów bramkę zdobył Giannis Papanikolaou. To był punkt zwrotny, bo na drugą połowę gospodarze wyszli już dużo bardziej konkretni. Mieli też więcej miejsca na połowie przeciwnika.

Stal się otworzyła i była karcona. Na 2:0 podwyższył Bartosz Nowak po przytomnym podaniu Bena Ledermana. Inna sprawa, że jeden i drugi mieli bardzo dużo wolnej przestrzeni, a Raków z takich sytuacji nie zwykł nie korzystać. Później było jeszcze parę szans, m.in. dwukrotnie źle w sytuacji sam na sam z bramkarzem zachował się Łukasz Zwoliński, Papanikolaou po rzucie rożnym trafił w poprzeczkę, a Deian Sorescu w słupek w samej końcówce.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile na meczu Ekstraklasy. Zobacz, co zrobił jeden z kibiców

To było spotkanie bez większej historii. Raków był wyraźnie lepszy i poza nielicznymi fragmentami Stal nie miała wiele do powiedzenia. Trener Dawid Szwarga dokonał paru zmian w wyjściowym składzie, część zawodników mogła odpocząć przed wtorkiem. Nie wiadomo tylko, co z Zoranem Arseniciem, który nie wyszedł na drugą połowę i prawdopodobnie było to spowodowane urazem mięśniowym.

Stal chciała zagrać trochę jak Raków, to znaczy grała w bardzo głębokiej defensywie i liczyła na pojedyncze przebłyski. Problem polegał na tym, że tych przebłysków nie było. W ostatnim kwadransie pod polem karnym działo się trochę więcej, natomiast nawet jeśli udawało się przyjezdnym dojść do sytuacji strzeleckich, to ich próby były blokowane przez rywali.

Dla Rakowa to ważne zwycięstwo ostatnich dwóch meczach, w których zdobył tylko jeden punkt. A teraz można skupić się na tym najważniejszym wydarzeniu, czyli wtorkowym meczu z Kopenhagą.

Raków Częstochowa - Stal Mielec 2:0 (1:0)
1:0 Giannis Papanikolaou 45+2'
2:0 Bartosz Nowak 63'

Składy:

Raków: Antonis Tsiftsis - Bogdan Racovitan, Zoran Arsenić (46' Adnan Kovacević), Milan Rundić - Fran Tudor (68' Jean Carlos Silva), Ben Lederman, Giannis Papanikolaou, Dawid Drachal (80' Marcin Cebula), Bartosz Nowak (68' Sonny Kittel), Deian Sorescu - Łukasz Zwoliński (80' Fabian Piasecki).

Stal: Mateusz Kochalski - Łukasz Gerstenstein (60' Mateusz Stępień), Marco Ehmann, Mateusz Matras, Kamil Pajnowski (74' Leandro), Krystian Getinger - Maciej Domański (60' Krzysztof Wołkowicz), Michał Trąbka, Piotr Wlazło (66' Matthew Guillaumier), Koki Hinokio - Ilja Szkurin (66' Kai Meriluoto).

Żółte kartki: Lederman, Tudor, Zwoliński (Raków) oraz Wlazło, Hinokio, Ehmann (Stal).

Sędzia: Paweł Malec (Łódź).

CZYTAJ TAKŻE:
Brak przełomu ws. Modera. Klub skomentował jego sytuację
Ulga w Zagłębiu i duże niezadowolenie w Puszczy. "Człapaliśmy po boisku"

Czy Raków Częstochowa obroni mistrzostwo Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×