Korona chce wykorzystać pucharową gorączkę. "Gdzie, jak nie na Legii?"

PAP / Marian Zubrzycki / Trener Korony Kielce Kamil Kuzera
PAP / Marian Zubrzycki / Trener Korony Kielce Kamil Kuzera

Legia Warszawa będzie zdecydowanym faworytem niedzielnego meczu z Koroną Kielce, ale trener Kamil Kuzera twierdzi, że jego drużyna nie stoi na straconej pozycji. - Nie jest to zespół, którego nie można pokonać - mówi.

Dla Legii Warszawa mecz z Koroną Kielce pewnie mógłby w ogóle się nie odbyć, bo jednak w stołecznej drużynie większość myśli jest przy dwumeczu z FC Midtjylland w IV rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy.

Korona będzie chciała to wykorzystać i sprawić niespodziankę w Warszawie.

- Gdzie zagrać dobry mecz, jeśli nie na Legii, przy pełnym stadionie? I to w momencie, gdy musisz być bardzo konkretny, żeby punktować. Oczekujemy tego od zespołu, pracujemy pod tym kątem. Jestem dobrej myśli - mówił trener Kamil Kuzera na konferencji prasowej.

Pierwszy gwizdek sędziego o godz. 20.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile na meczu Ekstraklasy. Zobacz, co zrobił jeden z kibiców

Mimo iż można spodziewać się paru rotacji w zespole Legii, to jednak gospodarze niedzielnego starcia i tak będą zdecydowanym faworytem.

- Legia ma obowiązek wygrywania u siebie. Jest zespołem mocniejszym niż w poprzednim sezonie. To nie będzie łatwe spotkanie. Legia dąży do tego, by dominować w Polsce i nie mogą sobie pozwolić na lekceważenie Korony. A my musimy zrobić wszystko, by sprawić niespodziankę - przyznał trener Kuzera.

Jak musi zagrać Korona w Warszawie, by odnieść sukces?

- Nikt się nie schowa. Będziemy odważni, ale przewidujemy, że to Legia będzie prowadzić grę. Może być tak, że będziemy musieli trochę więcej pobiegać za piłką, ale jesteśmy na to przygotowani - dodał szkoleniowiec zespołu z Kielc.

Początek meczu Legia Warszawa - Korona Kielce w sobotę o godz. 20.

CZYTAJ TAKŻE:
Kolejny chętny na kupno Górnika Zabrze! "Duże pieniądze i pomysł na klub"!
Prezes Rakowa wbił szpilkę Legii. "U nas nie ma tego ryzyka"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty