Duńczycy niepewni awansu. "Raków Częstochowa zdobył szacunek"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Gustav Berggren
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Gustav Berggren

- Osobiście spodziewam się thrillera! Myślę, że dojdziemy do dogrywki. Obie drużyny nadal mają szanse na awans - mówi WP SportoweFakty duński dziennikarz przed meczem rewanżowym pomiędzy Rakowem Częstochowa a FC Kopenhaga w el. Ligi Mistrzów.

W środę 30 sierpnia o godz. 21 Raków Częstochowa zagra na wyjeździe z FC Kopenhaga w rewanżowym meczu IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Stawką jest awans do fazy grupowej, na który polskie kluby czekają od siedmiu lat. Niestety szanse na zakończenie tego oczekiwania spadły po porażce (0:1) w pierwszym spotkaniu.

Mimo pozytywnego rezultatu na półmetku rywalizacji w Danii nikt nie myśli o łatwym awansie. - Przeciwnik zdobył szacunek w pierwszym pojedynku. Przed tygodniem uważałem nasz zespół za wielkiego faworyta, ale od tego czasu trochę się zmieniło - mówi nam dziennikarz Johnny Wojciech Kokborg, który pracuje dla tabloidu "B.T."

- Porażka Kopenhagi z Silkeborgiem w ostatni weekend nieco ostudziła nasz optymizm, a mnie osobiście zmartwiła. Ten mecz obnażył też kłopoty, jakie są w defensywie. Przy starciu z dobrze zorganizowanym Rakowem to ostatnia rzecz, której potrzeba drużynie - dodaje nasz rozmówca.

Raków zdobył uznanie Duńczyków

W ostatni weekend Raków skorzystał z możliwości przełożenia meczu w PKO Ekstraklasie i mógł zregenerować siły przed rewanżem w el. LM. Kopenhaga zagrała zaś w Superligaen i niespodziewanie przegrała (1:3) z Silkeborg IF na własnym stadionie. Tym samym poniosła pierwszą porażkę w tym sezonie. - To wszystko sprawiło, że pewności awansu nie ma - tłumaczy Kokborg.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć

- Sobotnie spotkanie bardzo zmieniło postrzeganie szans, ponieważ do tego czasu podopieczni trenera Jacoba Neestrupa radzili sobie świetnie. Być może jednak dobre wyniki tylko ukrywały część problemów tego zespołu? Choć oczywiście nadal uważa się, że to oni są faworytem - uzupełnia duński dziennikarz.

Kokborg nie kryje też, że nastawienie kibiców Kopenhagi zmienił też przebieg pierwszego meczu z Rakowem. Ten zostawił bowiem bardzo dobre wrażenie. - Wielu fanów i dziennikarzy uśmiechnęło się na decyzję o anulowaniu jego gola z powodu spalonego. Wszyscy również zgadzali się, że rywal zasłużyli na bramkę. Naprzeciwko zobaczyli zespół zdolny i zwyczajnie trudny - opowiada.

"Goście muszą to wytrzymać i trafić z kontrą"

Wiele kontrowersji w Danii wywołał wspomniany wyżej przepis Ekstraklasy, który pozwolił Rakowi przełożyć mecz ligowy przed spotkaniem z Kopenhagą. Sam Neestrup mocno krytykował go podczas konferencji prasowej. - Dzięki temu polski zespół rzeczywiście chyba nie mógł lepiej przygotować się do rewanżu - ocenia Kokborg.

- Osobiście widzę duże możliwości dla drużyny z Częstochowy. Taktyka FCK najprawdopodobniej będzie taka sama jak podczas pierwszego spotkania, a samo starcie powinno przypominać jego początkowe pół godziny. Mam tu na myśli oddawanie piłki przez polski zespół i jego zwartą defensywę. Gospodarze będą próbowali wywierać presję od samego początku, a goście muszą to wytrzymać i trafić z kontrą - prognozuje dalej Duńczyk.

W poprzedniej rundzie el. LM Kopenhaga potrzebowała rzutów karnych aby wyeliminować Spartę Praga. Po wyniku pierwszego meczu z Rakowem wydawało się, że Duńczycy mogą być spokojniejsi. Nic bardziej mylnego. - Osobiście spodziewam się thrillera! Myślę, że dojdziemy do dogrywki. Obie drużyny nadal mają szanse na awans - przekonuje na koniec Kokborg.

Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (0)