Dopiero seria rzutów karnych zadecydowała o tym, kto przebrnie przez IV rundę eliminacji Ligi Konferencji Europy jako zwycięzca. Przez pięć kolejek piłkarze Legii Warszawa i FC Midtjylland pewnie egzekwowali "jedenastki". W szóstej trafił Maciej Rosołek, a za moment Kacper Tobiasz obronił strzał Stefana Gartenmanna i legioniści wygrali 6:5.
Tym samym Legia zrealizowała plan minimum, jakim był występ w fazie grupowej trzecich w hierarchii europejskich rozgrywek. Przypomnijmy, że w poprzednim sezonie stołeczny zespół w ogóle nie miał okazji zaprezentować się w pucharach (była to konsekwencja fatalnego sezonu 2021/22).
W meczu z duńskim zespołem na legionistach ciążyła ogromna presja, ale kapitan zespołu Josue nie traktował jej w kategoriach minusów. Wręcz przeciwnie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć
- Presja? Duża presja była dwa lata temu, gdy nie potrafiliśmy wygrać żadnego meczu. Taka presja, jaka była w tym meczu, jest czymś dobrym. Myślę, że każdy piłkarz chciałby ją odczuwać. Pełny stadion, wszyscy w nas wierzyli, my także wierzyliśmy w siebie - mówił Portugalczyk w rozmowie z dziennikarzami w mixed zonie.
Josue komplementował bohatera spotkania, 20-letniego bramkarza Legii.
- Kiedy masz takiego bramkarza, jest łatwiej - podkreślił cytowany przez PAP. - Pokazaliśmy fantastyczną mentalność w tych eliminacjach. Mogliśmy wcześniej "zamknąć" ten mecz, ale potoczyło się tak, jak się potoczyło. Wygraliśmy dopiero w rzutach karnych.
W piątek o godz. 14.30 rozpocznie się losowanie fazy grupowej LKE. Legia trafiła do trzeciego koszyka (z czterech).
Czytaj także: Bramkarz Legii miał ściągę na karne. Jest zdjęcie, co na niej było
Czytaj także: Lawina komentarzy po meczu Legii. Wszyscy piszą tylko o nim