Cała sprawa wyszła na jaw w ubiegł weekend. Dziennikarz WP SportoweFakty Szymon Jadczak poinformował, że na festynie w Wiśniczu Małym kibole Wisły Kraków zaatakowali bramkarza Puszczy Niepołomice Kewina Komara. Te informacje okazały się być nieprawdą, za co jako portal przeprosiliśmy kibiców i klub Wisłę Kraków.
W piątkowe popołudnie redakcja WeszłoTV na swoim kanale na YouTube upubliczniła nowy film odnośnie do tego zajścia. W materiale wypowiedzieli się między innymi były chłopak dziewczyny Kewina Komara oraz mężczyzna, który został uderzony przez bramkarza
- Chłop mi walnął sierpowego. Normalnie to nic by mi się nie stało, ale walnął mnie w czterech miejscach. Kciuka sobie rozwalił. Ja mu nic nie zrobiłem, nawet palcem go nie dotknąłem. Chciałem mu pomóc, bo się dobrze bawiliśmy. Co on myśli, że jak ma pieniądze to może każdego pomawiać? My z maczetami? - mówi pełen emocji pan Dominik, ofiara pobicia przez Kewina Komara.
Emocjonalny ton pana Dominika nie może dziwić. Poszkodowany w obecnej chwili nie może normalnie funkcjonować. W wyniku złamania żuchwy nie może spożywać normalnych posiłków. Jedyne, co jest w stanie przyjmować, to woda pita przez słomkę. Taki stan rzeczy może potrwać nawet dwa miesiące od operacji, która jest zaplanowana na 10 września. Poszkodowany zdradza, że tuż po zajściu Komar chciał go przeprosić. W późniejszych zeznaniach wskazał go jednak jako napastnika.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć
- Cała sytuacja wyglądała tak, że zostałem zaproszony na urodziny, które około godziny 22 przeniosły się tam (na festyn w Wiśniczu Małym dop.red.). Jak się tam pojawiłem, to zobaczyłem Emilę z Kewinem (Komarem wraz z dziewczyną - red.). Widziałem, że on się patrzył na mnie z nienawiścią. Około północy podszedłem pod stół, przy którym siedzieli i zapytałem, dlaczego się tak na mnie patrzy. Po czym on wstał i chciał mnie uderzyć, ale trafił mojego znajomego. Po tym wszystkim doszło między nami do wymiany ciosów, ludzie nas porozdzielali - przedstawia Franciszek, uczestnik tego wydarzenia i były chłopak dziewczyny Komara.
- On (Kewin Komar dop.red.) szedł z Emilką, swoją dziewczyną. Ja się z nią przywitałem, przytuliliśmy się, ona mnie zapoznała z nim. Normalnie się przywitał, normalna gadka. A gdy chciałem ich rozdzielił chłop mi wali z partyzanta - dodaje ofiara pobicia.
Całą sytuacją zainteresowały się miejscowe media. Jeden z dziennikarzy, Marcin Kalinowski dotarł do poszkodowanych i uczestników całego zajścia.
- Tego samego dnia, gdy wracałem z pracy to spotkałem znajomego, który powiedział mi, że był na tym festynie i zaczął mi przedstawiać zupełnie inną wersję. To mnie natchnęło, aby tę sprawę pogłębić. Dość szybko dotarłem do osób, które uczestniczyły w tym wydarzeniu. To też się fajnie zbiegło z informacją policji, że zakwestionowano charakter kibicowski tego wydarzenia. - mówi Marcin Kalinowski, dziennikarz lokalnego portalu sportowego sportomaks.pl
- Na całym festynie nie było żadnych barw klubowych. Wisły, Cracovii czy Puszczy, żadnych - dodaje anonimowy rozmówca. - Żadnych kiboli ani z Wisły ani z Puszczy tam nie było. Tak samo żadnych przyśpiewek, nic nie miało miejsca. Tak samo z maczetami - dodaje Franciszek.
Policja zebrała obszerny materiał dowodowy w tej sprawie. Przesłuchano już ponad 100 osób. Na finał sprawy i wskazanie sprawców i poszkodowanych trzeba będzie poczekać.