Nie tak początek sezonu wyobrażał sobie Xavi. FC Barcelona jedynie zremisowała w 1. kolejce z Getafe, a trener obejrzał czerwoną kartkę, przez którą dwa kolejne mecze musiał oglądać z wysokości trybun.
Sytuacja wróciła do normy dopiero w czwartej serii spotkań na stadionie Osasuny Pampeluna. Były pomocnik reprezentacji Hiszpanii ponownie mógł dyrygować swoimi piłkarzami z wysokości ławki rezerwowych.
Xavi ewidentnie nie czuł się dobrze na trybunach. W ostatnim meczu z Villarreal kamery wychwyciły, gdy 43-latek wściekał się na swoich zawodników po tym jak stracili gola na 3:3 (zobacz TUTAJ). Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem Barcelony 4:3 po decydującej bramce Roberta Lewandowskiego.
W spotkaniu z Osasuną Xavi był już w swoim żywiole. Dużo gestykulował i krzyczał w kierunku swoich piłkarzy. Szczególnie, że w mistrzowie Hiszpanii mieli spore problemy z wykreowaniem sobie sytuacji. Dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej połowy piłkę do siatki po strzale głową skierował Jules Kounde.
W drugiej części gry Osasuna zdołała zremisować, ale Barcelonie komplet punktów uratował "Lewy". Polak najpierw wywalczył rzut karny, a później zamienił go na bramkę (zobacz TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć