Fernando Santos reprezentację Polski objął pod koniec stycznia tego roku i miał być "lekiem na całe zło", a tymczasem wiele osób domaga się już jego zwolnienia. I trudno się dziwić. Jego podstawową misją był awans na Euro 2024, a my w eliminacjach gramy po prostu fatalnie.
W niedzielę drużyna Biało-Czerwonych doznała już trzeciej porażki i na ten moment zajmuje czwarte miejsce w grupie E z dorobkiem sześciu punktów. Polska kadra musiała uznać wyższość Albańczyków (---> RELACJA) i znów okryła się wstydem.
Jak udało nam się dowiedzieć (---> WIĘCEJ TUTAJ), PZPN w ciągu najbliższych dni - najpewniej we wtorek lub środę - zadecyduje w sprawie przyszłości Fernando Santosa. Czy selekcjoner zostanie z zespołem do końca eliminacji? Trudno wyrokować. Wiemy jednak, że związek chce podjąć decyzję "na spokojnie".
ZOBACZ WIDEO: Bezlitosne słowa dla reprezentantów Polski. "Nie wierzę, że coś się zmieni"
Według informacji TVP Sport, jeśli 68-letni szkoleniowiec zostanie zwolniony już teraz, Polski Związek Piłki Nożnej będzie musiał wypłacić mu jeszcze pensje za październik i listopad.
Czyli ile dokładnie? "Wypłata dwóch pensji oznacza konieczność zapłaty Santosowi kwoty oscylującej w okolicach 1,4 miliona złotych. Miesięczne wynagrodzenie byłego mistrza Europy wynosi około 740 tysięcy złotych" - czytamy.
Przypomnijmy, że kontrakt Fernando Santosa obowiązuje do końca listopada. W razie awansu na Euro 2024, umowa z trenerem zostałaby automatycznie przedłużona.