Za kadencji obecnego prezesa PZPN już czwarty selekcjoner poprowadzi reprezentację Polski. Giełda nazwisk ruszyła w środę po tym, jak federacja porozumiała się z Fernando Santosem w sprawie rozwiązania kontraktu.
Eksperci mają przekonanie graniczące z pewnością, że w końcówce eliminacji Euro 2024 Biało-Czerwonych poprowadzi polski szkoleniowiec. Z takim rozwiązaniem optuje również Tomasz Wałdoch, były reprezentant Polski i piłkarz między innymi Schalke 04.
- Mamy jakieś doświadczenia z zagranicznymi trenerami, którzy ostatnio byli przy reprezentacji i niezbyt pozytywnie odbiła się ta praca. Dlatego jestem zwolennikiem polskiego selekcjonera, który zna środowisko, piłkarzy, mimo że sporo z nich gra poza granicami, zna mentalność, kulturę, sytuację w klubach polskich - ocenił Wałdoch w rozmowie z PAP.
ZOBACZ WIDEO: Klęska Fernando Santosa w reprezentacji Polski. "Nie zgadza się nic"
[b]
[/b]Fernando Santos to jeden z najkrócej pracujących selekcjonerów z reprezentacją Polski w XXI wieku. Krócej był tylko Zbigniew Boniek (137 dni). Nie liczymy Stefana Majewskiego, który pełnił funkcję trenera tymczasowego. Teraz w mediach pojawiają się nazwiska Michała Probierza, Marka Papszuna czy Jana Urbana.
- Trener, który przyjdzie być może będzie miał "nowe twarze" w kadrze, zrobi delikatne roszady, ale głównie reprezentacja będzie się składała z tych samych zawodników, co do tej pory - dodaje Wałdoch.
Po pięciu meczach eliminacji Euro 2024 Biało-Czerwoni mają na koncie raptem sześć punktów i zajmuje czwarte (przedostatnie) miejsce w grupie E kwalifikacji. Polacy wyprzedzają jedynie Wyspy Owcze.
Zobacz także:
"Z każdą godziną rosną jego szanse". Borek przekazał sensacyjne informacje
"Ten związek był toksyczny". Ekspert bez ogródek o Santosie i Kuleszy