[tag=546]
Legia Warszawa[/tag] miała wielu bohaterów w wygranym meczu z Aston Villą (3:2). Tym wybijającym się na pierwszy plan jest oczywiście Ernest Muci, który zdobył dwie bramki. Jednak graczem, który dołożył trzecie trafienie jest będący w świetnej formie Paweł Wszołek. Wahadłowy stołecznej drużyny po meczu stanął przed kamerą telewizji Viaplay.
Wojskowi udowodnili, że mogą walczyć z teoretycznie mocniejszymi rywalami. - Mamy silny zespół, umiemy grać w piłkę i oczywiście na boisku zawsze jest 11 na 11 zawodników. Najważniejsze jest zaangażowanie. Od początku graliśmy agresywnie i przede wszystkim to, co chcieliśmy. Brawo dla drużyny, pokazaliśmy, że nie boimy się takiego przeciwnika - zauważył 31-latek.
Przed starciem Legioniści byli skazywani na pożarcie. - Myślę, że wielu przed meczem mówiło, że to spotkanie jest z naszej perspektywy stracone, dlatego też, tak jak mówię, szacunek dla całej drużyny, dla kibiców. Ostatecznie uważam, że zasłużyliśmy na to zwycięstwo, bo graliśmy jak równy z równym - stwierdził.
Doświadczony zawodnik nie chciałby wyróżniać poszczególnych postaci, bo wszyscy pracowali na wspólny sukces. - Cała drużyna zasłużyła na wysoką ocenę. Oczywiście takie zwycięstwa są zasługą wszystkich osób pracujących w klubie - zaznaczył Wszołek.
Na ławce rezerwowych sensacyjnie usiadł Tomas Pekhart. - Z Tomasem rozumiemy się bez słów, ale teraz siłą naszej drużyny jest szeroka kadra. Rywalizacja, jaką mamy w zespole jest bardzo ważna, szczególnie, że gramy na trzech frontach i dzisiaj zawodnicy, którzy zagrali udowodnili jakość. Tomas wszedł i też wniósł coś na boisko, więc jako drużyna pokazaliśmy się z dobrej strony - zakończył reprezentant Polski.
Czytaj też:
"Absurdalnie to brzmi". W sieci wrze po tym, co zrobiła Legia
Dudek: Ja w kadrze? Dałem odpowiedź
ZOBACZ WIDEO Styl kadry? Powtórka z Michniewicza