Starcie Liverpoolu z Tottenhamem bardzo mocno podgrzało dyskusje nt. systemu VAR. Wszystko za sprawą decyzji, obok których ekspertom trudno było przejść obojętnie, a już na pewno "The Reds", którzy wydali nawet w tej sprawie oświadczenie.
Wszystko zaczęło się od zdarzenia w 26. minucie. To właśnie wtedy Curtis Jones poślizgnął się na piłce i uderzył w nogę Yves'a Bissoumy (powyżej kostki). Sędzia główny Simon Hooper najpierw pokazał piłkarzowi gości żółty kartonik, jednak po weryfikacji z wozem, zmienił wymiar kary na ten najbardziej dotkliwy i przed oczami Anglika zamigotała czerwień.
Decyzja ta wzbudziła mnóstwo kontrowersji, jednak to był dopiero początek. Chwilę później do siatki Spurs trafił Luis Diaz, lecz zdaniem arbitra, niezgodnie z przepisami. U Kolumbijczyka dopatrzono się rzekomej pozycji spalonej, która w ostatecznym rozrachunku nie miała miejsca.
ZOBACZ WIDEO: Przejął piłkę od bramkarza i stało się to. Niewiarygodny rajd
Po konsultacji VAR, sędziowie podtrzymali decyzję o nieuznaniu bramki. A arbiter główny nawet nie podbiegł do monitora. Ostatecznie Liverpool przegrał tę rywalizację 1:2, kończąc całe zawody w dziewiątkę.
Spotkanie to odbiło się szerokim echem w angielskich mediach. Rozpoczęły się rozmowy nad sensem używania systemu VAR, skoro nawet i on pcha sędziów do pomyłek. Głos zabrał także Mark Clattenburg (były arbiter Premier League), który zaproponował, aby w wozie znalazł się były piłkarz.
- Polegałoby to na tym, że mamy dwóch lub trzech sędziów i byłego zawodnika w kabinie, a kiedy pojawia się możliwość podyktowania rzutu karnego, mogą przeprowadzić jasną dyskusję - powiedział w programie "Daily Mail".
- Myślę, że pomogłoby to zwłaszcza w rozpoznawaniu fauli, wyraźnych czerwonych kartek [...] Wtedy moglibyśmy mieć nadzieję, że uda nam się osiągnąć pewną spójność. Więc jestem za tym i mam nadzieję, że w przyszłości przetestują to, aby zobaczyć, czy faktycznie zmniejsza to liczbę błędów - stwierdził.
Niewkluczone, że wkrótce w systemie wideoweryfkacji może dojść do sporych zmian. Jak na razie jednak trwa sezon, stąd też trudno spodziewać się nagłej rewolucji.
"Jeden z najlepszych w historii". Polak zatrzyma Bayern?
Legia Warszawa straci trenera? Chce go znany klub