Końcówka sobotniego spotkania przysporzyła kibicom wielu emocji. Najpierw Christian Pulisic zapewnił jednobramkowe prowadzenie "Rossonerim", a w doliczonym czasie gry doszło do ogromnego zamieszania.
Czerwoną kartką został ukarany Mike Maignan i z racji tego, że trener nie miał do dyspozycji już ani jednej zmiany, przed szereg wyszedł Olivier Giroud. Snajper AC Milan wcielił się w bramkarza i stanął na wysokości zadania.
Więcej szczęścia mieli gospodarze, bo również stracili golkipera. Josepa Martineza zastąpił bowiem nominalny bramkarz, Nicola Leali.
W 14. minucie doliczonego czasu George Puscas miał doskonałą okazję, by doprowadzić do remisu. Rumun wpadł w pole karne, ale na jego drodze stanął Giroud. Reprezentant Francji podjął niezwykle ofiarną interwencję i uchronił AC Milan przed stratą gola.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol "stadiony świata" w Polsce. Przyjrzyj się dokładnie
Po kapitalnej paradzie Giroud utonął w ramionach klubowych kolegów. 37-latek był niekwestionowanym bohaterem w wygranym 1:0 meczu.
- Zdobyłem się na odwagę i poszedłem po piłkę. Nie sądziłem, że doświadczę tego rodzaju emocji. To było prawie jakbym strzelił gola. Byłem najwyższy, więc stanąłem między słupkami. Jako dziecko lubiłem być bramkarzem - wspominał przed kamerą "DAZN".
Czytaj więcej:
Girona znowu wygrywa. Sevilla walczyła do końca
Nie miał skrupułów. Milik wykorzystał błąd bramkarza [WIDEO]