Elias Andersson pochwalił kolegę z drużyny. "Świetny zawodnik i duży talent"

PAP / Jakub Kaczmarzcyk / Piłkarze Lecha Poznań
PAP / Jakub Kaczmarzcyk / Piłkarze Lecha Poznań

Elias Andersson po wygranym spotkaniu z ŁKS-em Łódź (3:1) odpowiedział na kilka pytań dziennikarzy. Szwed został zapytany m.in. o Michała Gurgula, z którym aktualnie rywalizuje o miejsce w składzie.

Lewy obrońca Lecha Poznań zagrał bardzo udany mecz, a po zejściu do szatni udał się w kierunku dziennikarzy. Szwed miał powody do zadowolenia, czego nie ukrywał w rozmowie.

- Zwycięstwo u siebie, trzy strzelone gole, każdy z zawodników zagrał na wysokim poziomie. Powinniśmy kontynuować to w drugiej połowie, bo delikatnie upadliśmy, ale najważniejsze, że udało nam się podnieść - tak skomentował krótko przebieg meczu Elias Andersson.

27-letniemu defensorowi nadal brakuje w tym sezonie liczb. W starciu z ŁKS-em Łódź miał kilka dogodnych okazji, by zapisać na swoim koncie choćby asystę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

- Oczywiście zawsze, gdy wybiegam na boisko, to chcę dopisać punkt, zdobyć gola lub asystę. Stałe fragmenty gry są dla mnie taką okazją, jestem w tym dobry. Zamierzam kontynuować to, co przekazuje mi trener - kontynuował Andersson.

Szwed na dobre wrócił do pierwszego składu Lecha Poznań i wydaje się, że nie odda miejsca tak łatwo, choć konkurencja jest dość spora. Po kontuzji do kadry meczowej powrócił Barry Douglas, a w obwodzie pozostaje 17-letni Michał Gurgul, który pokazał się z dobrej strony w PKO BP Ekstraklasie.

Andersson bardzo pozytywnie wypowiedział się na temat wychowanka Kolejorza, który w ostatnich tygodniach wygrywał z nim rywalizację na treningu i zdobył cenne minuty w lidze.

- Michał to świetny zawodnik i naprawdę bardzo duży talent. Kiedy wyszedł na boisko w meczu z Rakowem, zdobył bramkę w tak znakomitym spotkaniu. Lubię go prywatnie i lubię jako piłkarza, podoba mi się jego gra.

Czytaj też:
Augustyniak po meczu Legii: Coś nie zagrało w głowach
Mecz przerwany. Dramatyczne sceny w Poznaniu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty