- Jeżeli ktoś zobaczy suchy wynik, to pomyśli, że była to całkowita dominacja Argentyny. To nieprawdopodobne, że nie strzeliliśmy w tym meczu goli i nie mówię to u jednym. Wychodzi jakość pod bramką przeciwnika i nam jej dziś zabrakło - komentował Marcin Włodarski przed kamerą "TVP Sport".
Polacy zakończyli mistrzostwa świata w Indonezji na czwartym miejscu w grupie. Nie zdobyli ani jednego punktu. Przegrywali z Japonią (0:1), Senegalem (1:4) i Argentyną (0:4).
- Mimo że porażki były wysokie, to o przebiegu meczu decydują detale. Nie mówię o Senegalu, bo przeciwnik był zdecydowanie lepszy, natomiast dzisiaj... ty strzelasz w słupek, a zaraz oni jadą z kontrą i strzelają gola. Centymetry, złe ułożenie stopy, to wszystko składa się później na całość, jaką widzimy - mówił Włodarski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaliśmy bramkę roku?! Fenomenalny gol piłkarki
- Do momentu straty pierwszej bramki wyglądało to bardzo dobrze z naszej strony. Mieliśmy swoje sytuacje i powinniśmy je wykorzystać. Jak to u nas bywa straciliśmy gola po stałym fragmencie - podkreślał.
20-25 minut było dobre. Polacy potrafili utrzymać się przy piłce, założyć wysoki pressing, zmusić Argentynę do błędów. Jednak stracony gol wywrócił wszystko o 180 stopni, a koszmarny początek drugiej połowy sprawił, że było po zabawie.
Później biało-czerwoni próbowali, mieli dobre, a nawet bardzo dobre sytuacje, jednak nie potrafili żadnej z nich wykorzystać.
Dość nieoczekiwanie na lewym wahadle zagrał w tym meczu Mateusz Skoczylas. - Chcieliśmy zaskoczyć rywala, ale już wcześniej próbowaliśmy tego wariantu podczas treningów, żeby zagrać bardziej ofensywnie - wyjaśnił selekcjoner.
CZYTAJ TAKŻE:
"Wciąż budzi strach". Tak Czech reaguje na Lewandowskiego
AZ Alkmaar podjęło decyzję ws. meczu z Legią. Klub boi się o kibiców