[tag=720]
FC Barcelona[/tag] pokonała w niedzielnym starciu Atletico Madryt 1:0 (---> RELACJA) i przegoniła madrytczyków w ligowej stawce. Jedyną bramkę zdobył wypożyczony Joao Felix. Końcowy wynik mógł być okazalszy, jednak gospodarzom brakowało skuteczność. Kilka świetnych okazji zmarnował chociażby Robert Lewandowski.
Emocje po meczu tak szybko nie opadły. Wszystko przez arbitra głównego spotkania - Jose Maria Sancheza Martineza i jego kontrowersyjnych decyzji. Hiszpańskie media były oburzone postawą sędziego.
"Występ Sancheza Martineza sprawił, że Blaugrana była zdesperowana, a w klubie narastał niepokój" - rozpoczął kataloński "Sport". Nie dość, że przeszkadzał w rozgrywaniu akcji, to jeszcze jego gwizdek podczas spornych sytuacji milczał jak zaklęty.
"Wybaczył Mario Hermoso faul na Joao Felixie, odgwizdał dwa nieistniejące faule w pobliżu pola karnego FC Barcelony, które dały Atletico szansę na remis..." - wymienia dziennik.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się działo! Oprawa godna finału
Ale to nie koniec, bo dostało się również sędziemu liniowemu. Za co? Raul Cabanero zamiast udać się w przerwie do swojego pomieszczenia, czekał przy drzwiach do szatni FC Barcelony. Asystent zorientował się, że w szeregach Blaugrany jest dość nerwowo i... postanowił poczekać na wypadek gdyby padły jakieś kąśliwe uwagi. To samo zrobił również po spotkaniu.
Natychmiast zareagował jeden z członków sztabu Xaviego, a mianowicie jego rzecznik prasowy Xaviego - Edu Polo. Uprzejmie doradził Raulowi Cabanero, żeby oddalił się od szatni, ponieważ lepiej byłoby unikać niepotrzebnych spięć. Sędzia jednak nie chciał współpracować. Wezwał na miejsce arbitra głównego, który poprosił pracownika o natychmiastowe wylegitymowanie się.
Później pod szatnią znaleźli się również piłkarze. "Oprócz tego, że na własnej skórze doświadczyli tych nonsensów, to później musieli z zaskoczeniem jeszcze patrzeć, jak sędziowie wdali się w konflikt z członkami sztabu Barcelony" - kończy kataloński "Sport".
Czytaj także:
Pech zawodnika FC Barcelony podczas rozgrzewki. Niezbyt optymistyczna diagnoza