Mecz w Paryżu mógł zakończyć się wielkim sukcesem Newcastle United. Sroki prowadziły do ósmej minuty doliczonego czasu gry drugiej połowy. Wtedy to Szymon Marciniak podyktował rzut karny za zagranie ręką Tino Livramento. "11" na gola zamienił Kylian Mbappe i mistrzowie Francji uratowali cenny punkt.
Wynik ten miał duży wpływ na sytuację obu drużyn w tabeli. Gdyby Paris Saint-Germain przegrało, to mogłoby pożegnać się z marzeniami o wyjściu z grupy. Remis 1:1 oznacza, że w praktyce za burtą Ligi Mistrzów znalazły się Sroki.
Za tę decyzję na Marciniaka posypały się gromy. Wielu ekspertów uznało, że polski arbiter popełnił błąd. Do tej sytuacji odniósł się też menadżer Newcastle United, Eddie Howe.
- Zależało nam na szczęściu. W końcówce nam go zabrakło. Nie sądziłem, że to był rzut karny. Piłkarze PSG wywarli na Marciniaku ekstremalną presję. To była słaba decyzja. Mam poczucie niesprawiedliwości, bo nie był to słuszny werdykt - mówił Howe podczas konferencji prasowej.
- Piłka najpierw uderzyła w klatkę piersiową Livramento, a potem w rękę, która była w nienaturalnej pozycji. To dla nas niezwykle frustrujące, bo wiemy, jak mało czasu pozostało do końca. Teraz nic z tym nie możemy już zrobić. To nie był rzut karny, ale nie mogę wyrazić moich myśli - dodał Howe.
Menadżer Newcastle United dodał, że do tego kontrowersyjnego momentu Marciniak podejmował dobre decyzje.
Czytaj także:
Dostaliśmy potwierdzenie ws. "Lewego". "Piszę to z bólem serca"
Reprezentanci staną do walki. Tomasz Hajto: "Charakteru mi nie złamią"
ZOBACZ WIDEO: Co Polacy myślą o reprezentacji Polski i Michale Probierzu? "Oglądałem. Źle zrobiłem"