Legia Warszawa mogła zapewnić sobie awans z grupy, gdyby przynajmniej zremisowała na Villa Park. Zadanie było jednak bardzo trudne, bo Aston Villa wygrywa u siebie praktycznie wszystko.
Gospodarze już w 4. minucie objęli prowadzenie. Później Legia dość nieoczekiwanie wyrównała po pięknym strzale Ernesta Muciego. Ostatnie słowo należało jednak do czwartej drużyny w Premier League. Co boli najbardziej - stało się to po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.
- W mojej ocenie zagraliśmy dobry mecz, choć powinniśmy być bardziej ostrożni w niektórych sytuacjach w defensywie. Graliśmy przeciwko zespołowi z Premier League i Aston Villa pokazała, że potrafi ukarać za najprostszy błąd - powiedział Muci w rozmowie z Viaplay.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny "centrostrzał" w Bytomiu. Po nim poszli za ciosem
- Chcieliśmy wywierać presję na przeciwniku i pokazać ofensywną piłkę. Myślę, że dobrze się przeciwstawiliśmy, ale zostaliśmy ukarani za błędy. Musimy teraz skupić się na lidze i na meczu z AZ Alkmaar - powiedział Muci.
- Wiedzieliśmy, jak ciężko gra się na tym stadionie. Aston Villa wygrywa tu każdy mecz, a my powalczyliśmy. Nasza pewność siebie wzrośnie po takim występie - podkreślał napastnik Legii.
Istotnie. Dla drużyny z Birmingham była to szesnasta wygrana z rzędu na własnym stadionie, licząc rozgrywki Premier League oraz europejskie puchary.
Aston Villa po tym zwycięstwie jest już pewna awansu z grupy. Legia natomiast musi zdobyć przynajmniej punkt w meczu z AZ Alkmaar w ostatniej kolejce.
CZYTAJ TAKŻE:
Mioduski pokazał, gdzie oglądał mecz Legii
Gol reprezentanta Polski w LKE. Przechytrzył obronę i bramkarza [WIDEO]