- Udało mi się te dwie bramki strzelić, ale myślę, że cały zespół zapracował na to zwycięstwo. Do momentu zdobycia tych dwóch goli byłem mało widoczny na boisku. Akurat miałem szczęście, żeby się znaleźć w odpowiednim miejscu i akurat te moje bramki nam przyniosły zwycięstwo - twierdzi Vuk Sotirović.
Serbski snajper Śląska Wrocław ma doskonałą skuteczność. Na boisku pojawił się na razie cztery razy, zdobył też cztery gole. - Zagrałem w czterech meczach i udało mi się zdobyć cztery gole. Akurat to, tak wpadło. Mogłem grać na przykład cały sezon i strzelić jedną bramkę. Takie jest życie. Na razie wszystko idzie i jest w porządku - skromnie wypowiada się napastnik.
Po drugim trafieniu Sotirović padł jak ścięty na murawę. Nie obyło się bez pomocy lekarskiej. Wszyscy kibice Śląska obawiali się, że napastnikowi mogła się odnowić kontuzja. Powszechnie wiadomo, że jest on na nie bardzo podatny. - Ze mną jest teraz wszystko w porządku tylko przy tej drugiej bramce, jak oddawałem strzał, to bramkarz stanął mi na nogę i po prostu zacząłem biec i w jednym momencie cała noga mi zdrętwiała i dlatego się położyłem. Było to bolesne, ale nie aż tak, żebym nie mógł dalej kontynuować gry - spokojnie wyjaśnia bohater sobotniego pojedynku.
Jak na razie wrocławianie strzelili tylko trzynaście goli. Śląsk w tym sezonie nie miał takiego meczu, w którym jego piłkarze trafili więcej niż trzy razy do siatki. Czy problem leży w nieskuteczności snajperów? - Juventus też ma świetnych napastników, ale jak zdobywali mistrzostwo to wygrywali dużo spotkań po 1:0. Nikt tam nie narzekał na napastników. Ogólnie najważniejsze to wygrać i żeby te punkty zdobywać. Na bramkę pracuje cały zespół, nie tylko napastnik. Myślę, że przydałby się nam i napastnik, i żeby jeszcze może dwóch - trzech zawodników przyszło do nas. Zawsze, gdy jest konkurencja, to lepiej działa to na wszystkich - komentuje Serb, który przyznał, że ma zamiar starać się o polski paszport, jednak nie po to, aby grać w naszej kadrze, lecz dla ułatwienia codziennego życia. Sotirović jeżeli już to chciałby zagrać w barwach drużyny Serbii.
Napastnik wydaje się być pewniakiem do miejsca w składzie w następnym pojedynku Śląska, w którym rywalem zielono-biało-czerwonych będzie Odra Wodzisław Śląski. - Muszę pracować na treningach i myślę, że będę grał. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebym nie zagrał z Odrą - stwierdza Storivić. - Muszę ciężko pracować, bo mam duże zaległości - podkreśla.