Ta informacja była dla wszystkich niemałym zaskoczeniem. Po 11 latach pracy w PZPN Jakub Kwiatkowski został zwolniony. Związek nie wyjaśnił jednak powodu takiej decyzji, lecz opublikował wyłącznie "suchy" komunikat (ten znajdziesz pod TYM LINKIEM).
Fakt ten zdenerwował samego zainteresowanego, który podobnie jak kibice, miał nie zostać poinformowany o przyczynach zwolnienia. Kwiatkowski otwarcie zakomunikował to (i to dwukrotnie) za sprawą mediów (czytaj TUTAJ i TUTAJ). Swoje trzy grosze dorzuciła także żona 46-latka.
Decyzja o zwolnieniu Kwiatkowskiego wywołała burzę w internecie. Faktu tego nie rozumie Michał Listkiewicz. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej zabrał głos za sprawą wpisu w mediach społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy
"PZPN zwolnił pracownika, nie pierwszy i nie ostatni raz. To dzieje się w każdej firmie. Szum niesamowity jakby przynajmniej Lewandowski zrezygnował. Kiedyś był kierownik reprezentacji, dziś to team manager, ale natura pracy taka sama, usługowa. To nie kierownik wygrywa, przegrywa, remisuje mecze" - napisał Listkiewicz na Facebooku.
Na koniec wpisu były szef PZPN zwrócił się także do Kwiatkowskiego. 70-latek wyjaśnił, jak jego zdaniem warto zachować się w takich sytuacjach.
"W klubie "kiero" odgrywa dużo większą rolę, jest z drużyną każdego dnia, załatwia setki prozaicznych acz niezbędnych spraw. Nie oceniam Jakuba Kwiatkowskiego ani jego przełożonych, chodzi mi o zachowanie proporcji. Zwolniłem raptem kilku pracowników i do dziś ich z wzajemnością szanuję. Odchodząc, lepiej cicho zamknąć drzwi, zamiast nimi trzaskać, a spadając z drabiny lepiej nie pluć na boki, bo może będzie się wracać..." - zakończył.
Przypomnijmy, że Jakub Kwiatkowski rozpoczął pracę "na stałe" w PZPN w 2012 roku. Pełnił funkcję rzecznika prasowego związku oraz "team managera" przy reprezentacji Polski.