Jak poinformowało "The Athletic", policja wszczęła dochodzenie ws. niebezpiecznego incydentu podczas spotkania Crystal Palace z Bournemouth (6.12). Kibice byli bardzo niezadowoleni z poczynań ich ulubieńców, co zaakcentowali buczeniem. Jeden z nich miał nawet posunąć się do agresji.
W pewnym momencie z trybun rzekomo poleciał przedmiot w stronę szkoleniowca "Orłów", Roya Hodgsona. Ostatecznie nie trafił on jednak w 76-latka, w związku z czym nie odniósł on żadnych obrażeń.
Anglik nawet nie wiedział, że taka sytuacja miała miejsce. Dowiedział się o niej dopiero po czasie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodzianka na treningu Bayernu. Zobacz, kto odwiedził piłkarzy
- Faktem jest, że fani byli tu ostatnio rozpieszczani. Przyzwyczaili się do tego, że radzimy sobie bardzo dobrze u siebie i osiągamy dobre wyniki - skomentował porażkę Hodgson na konferencji prasowej, co uchwyciły kamery Prime Video Sport.
- Przyszli tu dzisiaj, myśląc że po remisie z West Hamem uciekniemy na całego i rozwalimy Bournemouth, ale niestety są to fałszywe oczekiwania, ponieważ Bournemouth nie jest zespołem, który łatwo zdmuchnąć - dodał.
Palace uplasowało się na 14. pozycji w tabeli Premier League. Przed nimi jednak bardzo wymagające spotkania. W przyszłej kolejce zmierzą się oni bowiem z Liverpoolem (9.12), a następnie z Manchesterem City, Brighton and Hove Albion czy Chelsea.
Kibice śpiewają na cześć Jakuba Modera. Polak wrócił na stadion Brighton
Kasperczak dosadnie o roli Grosickiego w kadrze