Spotkanie 1/32 finału Pucharu Francji pomiędzy RC Lens i AS Monaco zapowiadało się arcyciekawie i okazało się hitem nie tylko z nazwy. W niedzielnym starciu aż kipiało od emocji i zwrotów akcji.
W regulaminowym czasie gry padł remis 2:2, co oznaczało, że spotkanie musi przenieść się na jedenasty metr (---> RELACJA). A tam skradł show Radosław Majecki, który powrócił do składu AS Monaco po dłuższej przerwie.
Dość powiedzieć, że był to dla niego... pierwszy mecz w sezonie i pierwszy mecz od czerwca minionego roku, kiedy to jeszcze występował na zasadzie wypożyczenia w barwach belgijskiego Cercle Brugge.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile. Arkadiusz Milik w roli głównej
I wrócił w kapitalnym stylu, bo wybronił swojej drużynie awans do kolejnej rundy krajowego pucharu, pokazując, że warto na niego stawiać. Polski bramkarz wyłapał dwie "jedenastki".
24-letni na starcie efektownie zastopował Wesleya Saida. Później mieliśmy sporo pomyłek, ale Polak przypomniał o sobie raz jeszcze, zatrzymując Adriena Thomassona. Bramkarz stanął także "oko w oko" z Przemysławem Frankowskim, jednak górą był pomocnik FC Lens, który bardzo pewnie egzekwował rzut karny.
Wideo można zobaczyć poniżej:
Czytaj także:
Hiszpańskie media zgodne ws. występu Roberta Lewandowskiego
Szymon Żurkowski blisko powrotu do Serie A. Ostateczna decyzja w poniedziałek