W poniedziałek 8 stycznia świat futbolu pogrążył się w żałobie. To tego dnia media obiegła informacja o śmierci Franza Beckenbauera, która nastąpiła dzień wcześniej. W wieku 78 lat odszedł jeden z najlepszych piłkarzy w całej historii futbolu.
Niemiecki piłkarz miał w dorobku m.in. mistrzostwo świata i Europy. Był wielką gwiazdą nie tylko reprezentacji Niemiec, ale także Bayernu Monachium. Informacja o jego śmierci wstrząsnęła także Władysławem Żmudą, który tak go wspomina.
- Mam zdjęcia z tym słynnym piłkarzem. Pamiętam, był na zjeździe Polskiego Związku Piłki Nożnej. Utrzymywaliśmy kontakty. Darzyliśmy się wielkim szacunkiem. Zapamiętam go jako wielką indywidualność światowego formatu. Nakręcał przez całe lata grę drużyny klubowej, jak i reprezentacji. Grał w obronie, ale nie stronił od chodzenia do przodu, prezentował się elegancko i dostojnie - mówi słynny polski piłkarz w rozmowie z PAP.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w helikopterze. Tylko spójrz, gdzie spędza urlop
Żmuda i Beckenbauer mieli okazję zmierzyć się ze sobą w słynnym meczu na wodzie w 1974 roku. W półfinale mistrzostw świata lepsi byli nasi zachodni sąsiedzi. Zwycięski gol padł w 76. minucie, a strzelił go wówczas Gerd Mueller.
"Cesarz" od dłuższego czasu poważnie chorował. Zniknął z życia publicznego po tzw. zawale oka. Dodatkowo miał problemy z sercem. Rodzina w taki sposób poinformowała o śmierci legendy futbolu.
"Z głębokim smutkiem informujemy, że wczoraj, w niedzielę, mój mąż i nasz ojciec, Franz Beckenbauer, odszedł spokojnie we śnie, w otoczeniu rodziny. Prosimy, abyście opłakiwali jego śmierć w ciszy i nie zadawali żadnych pytań" - czytamy w komunikacie.
Wyjątkowa zasada Beckenbauera. Mało kto o tym wie >>
Tak Lewandowski pożegnał Beckenbauera >>