Młody Polak łączony z gigantem. Obserwują go co tydzień

Parę miesięcy dobrej gry wystarczyło, by największe kluby w Turcji zainteresowały się Jakubem Kałuzińskim, który latem ubiegłego roku rozstał się z Lechią Gdańsk. Młodemu Polakowi bacznie przygląda się m.in. Galatasaray.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Jakub Kałuziński Twitter / Antalyaspor / Na zdjęciu: Jakub Kałuziński
Przejście do Antalyasporu okazało się strzałem w dziesiątkę dla Jakuba Kałuzińskiego. Trener Nuri Sahin mu zaufał i w zasadzie od początku na niego postawił. Dostrzegł to, czego nie widziało wielu trenerów w Lechii Gdańsk, z którą pożegnał się wraz z zakończeniem poprzedniego sezonu.

Od pierwszych tygodni Kałuziński grał w tureckiej ekstraklasie. Stracił parę kolejek przez uraz, ale gdy wrócił, to jest ważnym punktem swojego zespołu. Wprawdzie nie notuje liczb, natomiast ustawiany jest jako ten najbardziej defensywny pomocnik i ma nieco inne zadania boiskowe.

Ale to nie przeszkadza, by interesowały się nim wielkie drużyny. Tomasz Włodarczyk z "Meczyków" podał, że 21-latek znalazł się na celowniku Galatasaray. Wysłannicy tego klubu mają być obecni na każdym meczu Antalyasporu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jaki ojciec, taki syn. Niesamowity gol Cristiano Ronaldo juniora

Nie inaczej było podczas środowego meczu z Sivassporem, podczas którego Kałuziński rozegrał pełne 90 minut. Co ciekawe, na trybunach obecni byli również przedstawiciele Lechii Gdańsk (piłkarze, sztab), przebywający na zgrupowaniu w Turcji.

Kałuziński trafił do Turcji właśnie z Lechii. A żeby było zabawniej, rok temu nie znalazł się w kadrze biało-zielonych na zagraniczny obóz, ponieważ nie chciał przedłużyć kontraktu. To miała być dla niego kara od ówczesnego prezesa Pawła Żelema. Dziś Lechia jest w pierwszej lidze, a Kałuzińskim interesują się największe kluby w Turcji i nie tylko.

W obecnym sezonie Kałuziński wystąpił w 18 meczach Antalyasporu. Jest jeszcze bez gola, ani asysty, ale jeśli dalej będzie dostawał szanse (a nie zanosi się, żeby coś miało się zmienić), to pewnie i liczby przyjdą. Na razie jest "tylko" dobra gra.

Lechia może pluć sobie w brodę, choć ludzi odpowiedzialnych za to, że Kałuziński pożegnał się z klubem, już tam nie ma. Oferowano mu niski kontrakt. On nie chciał być w czubie najlepiej zarabiających zawodników, chciał mieć pensję, powiedzmy, w pierwszej dziesiątce. Nie mógł się tego doprosić, więc nie prolongował umowy i odszedł. A zaraz może być warty miliony euro.

CZYTAJ TAKŻE:
Legenda futbolu objęła ważne stanowisko. "Piłka ma pomóc przezwyciężyć traumy wojenne"
Kolejny brazylijski talent w PSG. Marzenie 18-latka mogło zamienić się w koszmar

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×