Robert Lewandowski długo, bo aż 55 dni czekał na kolejnego gola w La Lidze. W sobotę przełamał się po 575 minutach niemocy - najdłuższej w karierze, biorąc pod uwagę rozgrywki ligowe. Więcej TUTAJ. Po podaniu Ilkaya Gundogana ze stoickim spokojem wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem rywali (zobacz TUTAJ).
Zimną krew zachował też w 72. minucie. Gdy sędzia Juan Matinez ukarał Vitora Roque drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką, arbitra oplótł wianuszek niezadowolonych z tej kontrowersyjnej decyzji graczy Barcelony.
Sytuacja miała miejsce na połowie Alaves, więc będący w tym meczu kapitanem Barcelony obrońca Ronald Araujo dopadł do sędziego nieco później od kolegów. Urugwajczyk wpadł w zbiegowisko z impetem, a widząc to, Lewandowski szybko odsunął kolegę od sędziego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne sceny tuż przed meczem. Trudno się nie wzruszyć
Fakt, że Araujo nosił w tym meczu opaskę, nie upoważniał do tego, by przebiec kilkadziesiąt metrów, by wziąć udział w oprotestowaniu decyzji sędziego. Przepisy nie upoważniają bowiem kapitanów zespołu do dyskusji z sędziami.
Gdyby Martinez zorientował się, kto i skąd przybiegł do niego, by wykrzyczeć swoje pretensje, mógł ukarać Araujo żółtą kartką. A to byłoby równoznaczne z tym, że obrońcy zabrakłoby w kolejnym ligowym meczu z Granadą.
Urugwajczyk ma już bowiem na koncie cztery żółte kartki, a w La Lidze pauzuje się po piątym upomnieniu. A ostatnim, czego potrzebuje przetrzebiona przez urazy Barcelona, to kolejna absencja. I to tak ważnego zawodnika.
Co ciekawe, Araujo nie odpuścił po pierwszej interwencji Lewandowskiego i po chwili znów pojawił się przy arbitrze, ale i tym razem czujny Polak odseparował pełnego emocji kolegę od sędziego. Wszystko widać na wideo opublikowanym na "X" przez Eleven Sports.