Problemy Daniego Alvesa rozpoczęły się 30 grudnia 2022 roku. To wtedy w klubie nocnym "Sutton" w Barcelonie miał zgwałcić 23-letnią kobietę.
Niespełna miesiąc później trafił do aresztu. Aż pięciokrotnie zmieniał zeznania. Grozi mu nawet dziewięć lat pozbawienia wolności. Na dni 5-7 lutego zaplanowana została jego rozprawa. W środę piłkarz ponownie będzie składał wyjaśnienia.
"Marca" ujawniła kolejne wątki w jego sprawie. Partnerka Brazylijczyka Joana Sanz wyjaśniła, co wydarzyło się w nocy z 30 na 31 grudnia.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne sceny tuż przed meczem. Trudno się nie wzruszyć
- Wrócił do domu bardzo pijany, śmierdział alkoholem. Wpadł na szafę, a następnie upadł na łóżko. Nie warto było z nim rozmawiać, gdy przyszedł. Wolałam zostawić to na kolejny dzień - tłumaczyła.
Powołani w charakterze świadków znajomi Alvesa potwierdzili tę wersję. Podkreślili, że Brazylijczyk spożywał duże ilości alkoholu.
Jeden z przyjaciół piłkarza, z którym pojechał do klubu nocnego, wyjaśnił, że rozpoczęli od wspólnej kolacji, gdzie wypili whisky, kilka drinków i cztery butelki wina.
- Zauważyłem, że pił coś. Nie zachowywał się jak zwykle - tłumaczył inny ze świadków.
Mówił również, że ofiara piłkarza była bardzo poruszona. - Zapytałem ją, czy zamiesza zgłosić tę sprawę, a ona odpowiedziała, że nikt jej nie uwierzy - dodał.
Czytaj także:
- Syn legendy szuka "normalnej" pracy. Zamieścił ogłoszenie w sieci
- Sensacyjne doniesienia o powrocie do reprezentacji