Chciał go Lech, został w Wiśle. "Nie było sensu tracić czasu"

Getty Images / SOPA Images / Na zdjęciu: Angel Rodado
Getty Images / SOPA Images / Na zdjęciu: Angel Rodado

- W obecnych okolicznościach najlepszym możliwym miejscem dla mnie jest Wisła - zapewnia w rozmowie z WP SportoweFakty Angel Rodado. Napastnika Wisły Kraków w przerwie zimowej chciał Lech Poznań, ale Hiszpan został przy Reymonta 22.

Napastnik Wisły Kraków Angel Rodado ma już 11 goli na koncie w tym sezonie Fortuna I ligi. W rozmowie z nami opowiada o pracy z nowym trenerem "Białej Gwiazdy" Albertem Rude, a także o kulisach pozostania w krakowskim klubie mimo zainteresowania ze strony Lecha Poznań.

Biała Gwiazda na inaugurację rundy wiosennej zagra na wyjeździe ze Stalą Rzeszów. Początek niedzielnego spotkania o godz. 12:40. Transmisja w Polsacie Sport. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Został pan uhonorowany tytułem piłkarza roku na Gali Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Nagroda jest potwierdzeniem, że ostatnie miesiące - choć drużyna przeżywała turbulencje - dla pana indywidualnie były dobrym czasem?

Angel Rodado, piłkarz Wisły Kraków: To zawsze coś specjalnego. Wielu zawodników rywalizuje na co dzień na ligowych boiskach i zostać spośród nich tak wyróżnionym, to piękna sprawa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie gole można oglądać i oglądać! Ależ to wymyślił

Choć nie wiem, czy lubi pan atmosferę oficjalnych uroczystości.

Jeśli ma to być gala, na której się dostaje nagrodę, to zawsze!

Jak wrażenia po zgrupowaniu w Turcji i kilku tygodniach pracy z nowym hiszpańskim szkoleniowcem Wisły Albertem Rude?

Zespół jest dobrze przygotowany do startu Fortuna I ligi. Podoba mi się w trenerze Rude to, jak koncentruje się na detalach, które możemy poprawić. Naciska na nas. Chce byśmy byli świadomi, że choć pracujemy dobrze, zawsze jakąś rzecz można zrobić lepiej.

Co dokładnie może zmienić się w grze ofensywnej Wisły na wiosnę?

Boisko to pokaże, ale będziemy chcieli stosować pressing jeszcze wyżej. I jeśli tylko będziemy mieć trochę czasu na zaatakowanie rywala, to nie będziemy czekać. Chcemy grać bardziej bezpośrednio.

Jaka jest na co dzień rola Erica Liry Fernandeza, czyli hiszpańskiego asystenta Rude? Szkoleniowiec wskazywał w rozmowie z nami, że jest on specjalistą od programów do rozwoju indywidualnego zawodników. Na czym to polega?

Rzeczywiście obecnie pracujemy bardziej indywidualnie. Wygląda to tak, że np. gdy kończy się trening, to zostajemy i w gronie napastników pracujemy nad jakimś elementem, który mamy poprawić. Tworzymy takie grupy w zależności od tego, kto na jakiej pozycji gra. W efekcie, gdy przychodzi weekend, to pewne rzeczy są bardziej klarowne.

A jak na treningach prezentuje się nowy ofensywny piłkarz Wisły, czyli Albańczyk Dejvi Bregu?

Myślę, że to piłkarz, który może nam bardzo pomóc. Jest dobry w pojedynkach jeden na jeden, potrafi grać kombinacyjnie. Dzięki jego przyjściu trener będzie miał więcej opcji wyboru. To lepiej dla nas, że mamy w zespole większą rywalizację. Mam nadzieję, że da nam dużo radości. Co ciekawe, Bregu komunikuje się też po hiszpańsku.

W wywiadzie dla TVP Sport przyznał pan, że było zainteresowanie panem ze strony Lecha Poznań, klub z Wielkopolski miał kontaktować się z pańskim agentem. Co dokładnie sprawiło, że ostatecznie do transferu nie doszło?

Nie było formalnej oferty z tego klubu. Wiedzieliśmy już bowiem, że nie byłaby to propozycja satysfakcjonująca Wisłę. Nie było sensu tracić czasu. Wiem, że byli mną zainteresowani, bo skontaktowali się z moim agentem. Natomiast - podobnie, jak to bywało z innymi próbami kontaktu, ze strony innych zespołów, tak i w tym przypadku - trzeba rozmawiać z Wisłą, która oczekuje pewnych pieniędzy. Nie było podmiotu, które by te pieniądze chciał wyłożyć. Cóż, przynajmniej oczyściłem sobie głowę, bo wiem, że nie jest to coś realnego. Generalnie chcę zostać w Wiśle.

Na zdjęciu: Angel Rodado
Na zdjęciu: Angel Rodado

Rozmawiał pan osobiście na temat zainteresowania ze strony Lecha z prezesem klubu Jarosławem Królewskim?

Nie, my na ten temat akurat osobiście nie rozmawialiśmy, tylko mój agent. Mają z prezesem dobrą relację, rozmawiają zawsze wtedy, gdy pojawia się taka potrzeba. Komunikacja jest zawsze dobra.

Przed przerwą zimową Jesus Alfaro wyrażał nadzieję, że zostanie pan w zespole Wisły. "Angel czuje się tu szczęśliwy, jest bardzo kochany przez fanów" - mówił.

Chyba wszyscy wiedzą, że dobrze się czuję w Wiśle. Oczywiście piłkarz zawsze chce się rozwijać i grać w najlepszym możliwym zespole. Natomiast w obecnych okolicznościach najlepszym możliwym miejscem dla mnie jest Wisła. Koncentrujemy się teraz na realizacji naszego celu, czyli na awansie do Ekstraklasy.

W dodatku ma pan indywidualnie jeszcze cel do zrealizowania na ten sezon: walkę o tytuł najlepszego strzelca Fortuna I Ligi. To też pewnie dodatkowa motywacja?

Zdecydowanie. Oczywiście to, co nas wszystkich powinno najbardziej motywować, to zrealizowanie naszego wspólnego celu, którym jest awans. Każdy zawodnik jednak ma swoje cele indywidualne, które chce osiągnąć, z korzyścią dla zespołu.

W przerwie zimowej postanowił się pan wybrać w nietypową podróż, bo aż do Japonii. Dość egzotyczny wybór?

To była bardzo fajna wyprawa. Chętnie bym ją powtórzył, bo bardzo mi się tam podobało. Jeśli nie byliście, to powinniście tam polecieć. Udało nam się odwiedzić kilka miast. Ludzie tam są bardzo uprzejmi. Nienajlepiej mówią po angielsku, ale są bardzo pomocni.

Sądzi pan, że byłby to dobry kraj do tego, by któregoś dnia grać tam w piłkę? Czy akurat stadionów pan nie zwiedzał?

Nie wiem, jak wyglądają u nich stadiony, ale jak to się mówi: nigdy nie mów nigdy. Obecnie o tym nie myślę, bo teraz koncentruję się na Wiśle, ale nigdy nie wiadomo, czy w przyszłości coś by się nie wydarzyło. Ja jestem otwarty na wszystko. Aczkolwiek na ten moment moim jedynym celem jest awans z Wisłą.

Wraz z partnerką podróżujecie też często z waszymi psami, jakiś czas temu zwiedzaliście Słowację, w tym Lewoczę i trasy w Słowackim Raju. Polecacie taką wyprawę?

Zawsze, gdy jest okazja, by pojechać gdzieś i się zrelaksować, to chętnie z tego korzystamy. Pojechaliśmy na Słowację z psami, ale na trasy w Słowackim Raju ich nie braliśmy, zostały w pensjonacie. Wydaje mi się, że tam akurat, na te skalne trasy, raczej nie można wchodzić z psem.

Piłkarze często wybierają się w polskie i słowackie Tatry, choć nie wszyscy dobrze to wspominają. Ostatnio policjanci na Łysej Polanie ratowali brazylijskiego piłkarza, który zgubił się po słowackiej stronie po ciemku.

W okolicach Zakopanego też już byliśmy oczywiście, spacerowaliśmy po Tatrach. Ja się jednak nie gubiłem po nocy, chyba byłem w innej części! A tak serio, to są naprawdę piękne góry, świetnie się tam spędza czas z rodziną i z pieskami.

Lewandowski wbił szpilę dziennikarzowi. Cała sala ryknęła śmiechem
Z Rakowa do reprezentacji. "Czerczesow tylko robi wrażenie groźnego"

Komentarze (0)