Oba zespoły w trwającym roku nie doznały jeszcze porażki. Bardzo dobrze weszły w rundę wiosenną PKO Ekstraklasy, więc kibice tym bardziej ostrzyli sobie na gorące widowisko. Te oczekiwania nie do końca się jednak spełniły, bo w pierwszej połowie oglądaliśmy zamknięty mecz. Tempo było momentami niezłe, za to sytuacji strzeleckich bardzo niewiele.
Najbardziej spektakularną zmarnował Kamil Grosicki, który wystartował do kapitalnego prostopadłego podania Alexandra Gorgona, lecz postawił na siłę zamiast precyzji i huknął w trybuny. Reprezentant Polski do takich pudeł nie przyzwyczaił, zwłaszcza że w lidze uzbierał już w tym sezonie 10 goli i tyle samo asyst.
Lechici długo tak dobrej okazji nie potrafili wypracować. Miejscowe trybuny zaczęły się podrywać dopiero po przerwie. Ekipa Mariusza Rumaka potrzebowała ponad godziny, by znaleźć luki w defensywie przeciwnika i zacząć mu zagrażać. W 67. minucie bliski szczęścia był Kristoffer Velde, który przymierzył technicznie przy dalszym słupku i zmusił Valentina Cojocaru do ogromnego wysiłku.
Potem Rumun bardzo niepewnie odbił piłkę po strzale z dystansu Dino Hoticia i dał w ten sposób szansę Filipowi Marchwińskiemu. Na szczęście dla gości młody pomocnik nieznacznie chybił z 17 metrów.
Te ofensywne zrywy miały jednak incydentalny charakter. Czas mijał, a na boisku wciąż działo się niewiele. Żaden z zespołów nie był gotów, by postawić wszystko na jedną kartę i ruszyć do frontalnego ataku. W efekcie 90 minut nie wystarczyło i sędzia Bartosz Frankowski zarządził dogrywkę. A w niej? Powtórka z rozrywki. Kilka mocniejszych szarpnięć z obu stron, niedokładnych strzałów i skuteczności za grosz.
Gdy wszyscy szykowali się do serii rzutów karnych, nastąpiło trzęsienie ziemi! Najpierw przedwcześnie cieszyli się poznaniacy. Przedwcześnie, bo choć Adriel Ba Loua trafił do siatki, to podający do niego Velde był na spalonym i arbiter nie mógł tego gola uznać.
Minęło kilka chwil i bardziej precyzyjni byli goście, którzy wywalczyli, a następnie perfekcyjnie rozegrali rzut wolny. Centrował Wahan Biczachczjan, piłkę zgrał przed bramkę Mariusz Malec, a z najbliższej odległości egzekucję wykonał Joao Gamboa.
W ekipie "Portowców" nastąpił niebywały wybuch radości. Udało im się rozstrzygnąć na swoją korzyść trudne, zamknięte spotkanie i to w momencie, gdy wydawało się, że nic już nie uchroni obu zespołów przed nerwowym konkursem jedenastek.
Pogoń została drugim półfinalistą Fortuna Pucharu Polski, a Lechowi pozostaje już tylko walka o mistrzostwo kraju.
Lech Poznań - Pogoń Szczecin 0:1 (0:0, 0:0, 0:0)
0:1 - Joao Gamboa 119'
Składy:
Lech Poznań: Filip Bednarek - Joel Pereira, Bartosz Salamon, Antonio Milić, Barry Douglas, Radosław Murawski (106' Nika Kwekweskiri), Jesper Karlstrom (112' Adriel Ba Loua), Filip Marchwiński (91' Ali Gholizadeh), Dino Hotić, Filip Szymczak (116' Maksymilian Dziuba), Kristoffer Velde.
Pogoń Szczecin: Valentin Cojocaru - Linus Wahlqvist (106' Kacper Smoliński), Danijel Loncar (90+2' Leo Borges), Mariusz Malec, Leonardo Koutris, Joao Gamboa, Adrian Przyborek (62' Marcel Wędrychowski), Fredrik Ulvestad, Alexander Gorgon (78' Wahan Biczachczjan), Kamil Grosicki, Efthymis Koulouris.
Żółte kartki: Kristoffer Velde, Nika Kwekweskiri (Lech Poznań) oraz Linus Wahlqvist, Leonardo Koutris Joao Gamboa (Pogoń Szczecin).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 17 434.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: młody Messi bohaterem. Zobacz jego bramkę