Szalona noc trenera Pogoni Szczecin. "Jeszcze nie doświadczyłem czegoś takiego"

PAP / Paweł Jaskółka / Jens Gustafsson w czasie meczu z Lechem Poznań
PAP / Paweł Jaskółka / Jens Gustafsson w czasie meczu z Lechem Poznań

Za Pogonią Szczecin trudny, ale wygrany 1:0 ćwierćfinał Fortuna Pucharu Polski z Lechem Poznań. - Jestem ekstremalnie zadowolony - mówił trener Jens Gustafsson i komplementował ducha swojego zespołu.

Pogoń Szczecin zagrała z poświęceniem na stadionie Lecha Poznań i choć przeżyła trudne fragmenty w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski, to nie pozwoliła sobie na stratę gola po raz trzeci w czwartym meczu w rundzie wiosennej. Rozstrzygająca bramka na 1:0 padła prawie na sam koniec dogrywki. Joao Gamboa wepchnął piłkę do bramki po wrzutce z rzutu wolnego Wahana Biczachczjana i zgraniu Mariusza Malca.

- Wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz od dnia losowania. Pojedynek był złożony pod względem taktycznym i dlatego musieliśmy być w nim skupieni przez 120 minut. Nie chcę koncentrować się na grze, a chcę celebrować to, jaki Pogoń pokazała duch zespołu. Jeszcze nie doświadczyłem czegoś takiego - takiego poświęcenia, walki, wsparcia. Było widać, że chcemy awansować za wszelką cenę - mówi trener Jens Gustafsson na konferencji prasowej.

- Nie pamiętam, co dokładnie powiedziałem przed drugą częścią dogrywki, ale było to coś w stylu, że włożyliśmy już tyle energii w ten mecz, że nadchodzi za to nagroda. Po meczu byłem ekstremalnie zadowolony z drużyny - dodaje Szwed.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

- Jeszcze niczego nie osiągnęliśmy i postaramy się dojść jak najdalej w pucharze. Teraz koncentrujemy się na sobotnim meczu w lidze przeciwko Legii. Jesteśmy w takim momencie, że trudno będzie nas teraz zatrzymać - podsumowuje Gustafsson.

Lech Poznań pozostał na jednym froncie, którym jest PKO Ekstraklasa. Podopieczni Mariusza Rumaka zdominowali Pogoń w drugiej połowie, ale nie znaleźli sposobu na pokonanie ani jednym strzałem Valentina Cojocaru. Kara za to nadeszła w dogrywce.

- Trudno jest oddać słowami to, co jest w naszych głowach i sercach po meczu. W przerwach feedback był taki, że generalnie kontrolujemy wydarzenia, ale bramka stracona w końcówce dogrywki to dla nas najgorszy scenariusz. Nie było już czasu na odpowiedź. Bardzo nas boli takie zakończenie, ponieważ mieliśmy sytuacje podbramkowe i nie mieliśmy poczucia, że jesteśmy gorsi od rywala - mówi Mariusz Rumak.

- Drużyna dość dobrze funkcjonowała, stąd powstrzymałem się przed wcześniejszymi zmianami - tłumaczy trener Lecha w odpowiedzi na pytanie o późne dokonanie roszad w jedenastce.

Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"
Czytaj także: Wisła Kraków wzmacnia skrzydła. Doświadczony Albańczyk ma pomóc w awansie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty