We wtorek wieczorem WP SportoweFakty informowały, że obiecanej pełnej spłaty zaległości wciąż nie ma. Kilka dni wcześniej, w czwartek, na konta piłkarzy wpadła część pieniędzy, ale według naszej wiedzy była to zaledwie 1/5 zaległości.
Pozostała część miała być przelana w piątek lub najpóźniej w poniedziałek. Niemniej, jak wspomniano, wyżej, jeszcze we wtorek wieczór nic takiego nie nastąpiło. Środa przyniosła jednak kolejne informacje.
Jak podał portal www.Roosvelta81.pl, powołując się na odpowiedź z Górnika "wszystkie zaległe przelewy dla piłkarzy i sztabu szkoleniowego zostały wysłane z konta bankowego Klubu".
My również usłyszeliśmy w klubie, że we wtorek wszelkie przelewy zostały przygotowane z datą wyjściową na środę. I… W środę rano, według naszej wiedzy, pieniądze dotarły na konta piłkarzy. Tyle że… znów tylko część. O co tu więc chodzi?
Być może to po prostu kwestia zaksięgowania, czy wyjścia przelewów w transzach. Bo, jak kilkakrotnie zapewniono nas w klubie, wysłano do piłkarzy wszelkie zaległości, czyli dwie zaległe podstawy pensji plus zaległe premie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo szaleje. Tylko zobacz, co zrobił na treningu
Pieniądze na spłatę zaległości pochodzą z wpływów za transfer Daisuke Yokoty do belgijskiego Gent. A dokładniej z pierwszej transzy, która wyniosła około milion euro.
W sobotę Górnik, który wygrał sześć kolejnych meczów u siebie, podejmuje Lecha Poznań. Wiele wskazuje na to, że hit zostanie rozegrany przy pełnych trybunach. Na ten moment sprzedano już ponad 16 tysięcy biletów.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WPSportoweFakty