Cracovia pokazała się z dobrej strony w pierwszej połowie meczu w Kielcach. Nie dość, że zdobyła prowadzenie, to jeszcze miała lepsze szanse na strzelenie drugiego gola niż Korona na zdobycie jakiegokolwiek. Podopieczni Jacka Zielińskiego wydawali się być na dobrej drodze do zdobycia kompletu punktów przybliżającego do utrzymania w PKO Ekstraklasie.
- Bezpośrednio po meczu emocje buzowały. Zremisowaliśmy wygrane spotkanie, ponieważ w pierwszej połowie mieliśmy grę pod kontrolą i sytuacje podbramkowe na dobicie Korony. Powiedziałem w szatni, że Korona wychodziła już z opresji i mecz jeszcze się nie skończył. Niestety, moje słowa sprawdziły się. Nawet pomimo remisu mieliśmy szansę na zamknięcie meczu. Po raz kolejny nie wpadło. Proszę wybaczyć, więcej nie będę mówić, jestem po prostu wkur***** - mówił trener Jacek Zieliński na konferencji prasowej.
- Zabrakło nam jakości w wykończeniu. Nie można mówić o szczęściu albo nieszczęściu. Daliśmy się zepchnąć i złapać jak frajerzy w grę Korony w drugiej połowie. Trudno wytłumaczyć to po pierwszej połowie, w której mieliśmy grę pod kontrolą. Przykro nam, ponieważ 12. remis nie popycha nas do przodu - kontynuował Zieliński.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
- Piłkarze nie poczuli się zbyt pewnie, tylko właśnie zabrakło im tej pewności. Tego efektem były problemy w drugiej połowie. Gdybyśmy mieli dostatecznie dużo cwaniactwa, to Korona nie wrzuciłaby nas w szesnastkę i ostrzeliwała wrzutkami. Potrzebne było utrzymanie się przy piłce, wymuszenie faulu, pozostanie z dala od własnej bramki - zakończył trener.
Korona Kielce przespała 45 minut meczu i przeszła pozytywną metamorfozę w przerwie. Nagrodą za przebudzenie była bramka na 1:1 Miłosza Trojaka. Znalazł się on w dobrym miejscu i czasie do wykonania dobitki strzału obronionego przez Sebastiana Madejskiego. W końcówce, tak samo jak Cracovia, gospodarze nie wykorzystali swoich szans na rozstrzygnięcie pojedynku.
- Grając jedną połowę, trudno jest wygrać cały mecz. Na koniec trzeba szanować punkt, który wydarliśmy. Nie szło nam i trudno doszukać się czegoś pozytywnego w naszym operowaniu piłką. To było na fatalnym poziomie. Musimy postarać się o dwie równe połowy w meczach - komentował Kamil Kuzera.
- Biegaliśmy przed przerwą o tempo za wolno. W wysokim pressingu nie da się grać truchtem i na mniej niż 100 procent. Bez determinacji i woli zwycięstwa będzie trudno punktować, dlatego rozumiem niezadowolenie po meczu. Trzeba to jak najszybciej wyjaśnić i przygotować do kolejnego spotkania - zapowiedział trener.
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"
Czytaj także: Wisła Kraków wzmacnia skrzydła. Doświadczony Albańczyk ma pomóc w awansie