Czas na wielki powrót. Piątek znów może być kluczowym graczem

Getty Images /  Mohammad Karamali/DeFodi Images / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek
Getty Images / Mohammad Karamali/DeFodi Images / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek

Od ostatniego meczu Krzysztofa Piątka w reprezentacji Polski minęło 1,5 roku. W tym czasie w życiu napastnika zmieniło się w zasadzie wszystko, a on znów seryjnie zdobywa bramki. Teraz czas na powrót do kadry, którą objął doskonale znany mu trener.

"Być jak Krzysztof Piątek. Historia piłkarskiego geniusza" - dziś książka mem, jednak dobrze obrazuje rozmiary "Piątkomanii", jaka zapanowała w 2019 roku, gdy Piątek jak natchniony strzelał w Genoi. Wówczas nie brakowało nawet głosów, że czas powoli luzować w reprezentacji Roberta Lewandowskiego.

Forma Piątka jednak jak szybko eksplodowała, tak równie szybko zgasła, a on sam, z roku na rok, zjeżdżał coraz niżej w karierze klubowej. Wydawało się nawet, że transfer do Turcji to już ostatni krok przed powrotem do Ekstraklasy.

Na szczęście dla wszystkich, nad Bosforem Piątek zyskał drugie życie. W Basaksehirze znów zdobywa seryjnie bramki, a kibice reprezentacji mogą mieć nadzieję, że odegra kluczową rolę w barażach do Euro.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w Polsce odwołują mecze. A w Rosji? Spójrzcie sami

Joker, jakiego nie było

W tej chwili wielu kibiców może uznać, że pisanie o kluczowej roli Piątka w kadrze jest sporym nadużyciem. Jak do tej pory bowiem 28-latek rozegrał w niej ledwie 27 spotkań strzelając w nich 11 bramek. Wynik przyzwoity, ale na pewno nie rzuca na kolana.

Jest jednak pewna statystyka, w której Piątek jest rekordzistą. Nikt w historii Biało-Czerwonych bowiem nie był skuteczniejszym jokerem. Aż 6 z 11 wspomnianych bramek Piątek zdobywał po wejściu na boisko z ławki. I bardzo często były to bramki niezwykle istotne. Aż trzykrotnie przesądzały one o zwycięstwie naszej reprezentacji 1:0 (el. Euro 2020 z Austrią oraz Macedonią, a także towarzyski mecz z Chile), a tylko jedna z nich nie miała wpływu na wynik (5:0 z San Marino).

Zatem nawet jeżeli Krzysztof Piątek nie wystąpi od 1. minuty, to daje on duże pole manewru Michałowi Probierzowi, dzięki czemu możemy zyskać drugie życie w końcówce spotkania.

Wiara Probierza

A skoro jesteśmy przy selekcjonerze, to kto jak kto, ale Michał Probierz doskonale wie, jak korzystać z Piątka. To właśnie pod wodzą dzisiejszego selekcjonera rozkwitł talent snajpera, który dał się poznać światu świetnymi występami w Cracovii. To pod wodzą Probierza jego wartość w dwa lata poszybowała od 0,7  mln euro (za tyle Cracovia pozyskała go z Zagłębia Lubin) do 4,5 mln, które w 2018 roku zapłaciła Genoa.

Probierz od samego początku mocno wierzył w Piątka. Najpierw uczynił go wicekapitanem zespołu, a w wywiadach głośno porównywał do Roberta Lewandowskiego. Gdy jednak trzeba było nie bał się go także zrugać na konferencji za niewłaściwe odnoszenie się do sędziów. Ciepłych słów jednak też nie brakowało.

- Jeśli teraz ktoś nie da za Piątka od trzech do pięciu milionów euro, to za parę lat będą za niego płacić po trzydzieści. Kiedyś powiedziałem podobnie o Lewandowskim i teraz mówię to samo o nim. Trzymam kciuki za to, żeby mu się udało. Niektórzy będą żałować, że nie wykupili go z Polski za grosze - mówił Probierz.

I miał rację, bowiem już poł roku po transferze do Serie A, Milan wyłożył za niego 35 mln euro. Niestety,  na tym celność przewidywań Probierza się zakończyła, a Piątek zaczął popadać w coraz głębszy kryzys.

Przełożyć formę z klubu 

Lato 2023 roku. Pozycja Krzysztofa Piątka w Herthcie Berlin jest na tyle tragiczna, że niemiecki klub godzi się oddać go bez kwoty odstępnego. Byle zrzucić go z listy płac. Trudno się jednak dziwić. Wcześniej Polak nie błyszczy ani w Bundeslidze, ani w trakcie rocznego wypożyczenia do ukochanej Serie A, gdzie w 33 meczach w barwach Salernitany notuje zaledwie 4 trafienia.

Mimo to Piątkowi szanse postanawia dać Basaksehir. Ten ruch okazał się strzałem w "10" dla obu stron.

- Piątkowi na pewno pomogło podejście trenera Cagdasa Atana. Ma on europejski styl i zawsze chce grać wysokim pressingiem. Chce, by jego zespół był w posiadaniu piłki tak często, jak to możliwe. Dziś śmiało mogę powiedzieć, że Atan kocha go i jego rozwój - tłumaczył nam lokalny dziennikarz, Engin Saydam (więcej TUTAJ).

Jednak to nie tylko osoba Atana przyczyniła się do powrotu dawnego Piątka. Swoją cegiełkę do tego dołożył także trener mentalny gwiazd i sportowców Jakub B. Bączek, który w listopadzie postanowił udać się do Stambułu, by na miejscu popracować z napastnikiem.

- Odbyliśmy sesję w jego mieszkaniu. Ta sesja była dużo głębsza, zupełnie inna, można było wręcz poczuć przysłowiowe ciarki po tej pracy. I faktycznie, jak wróciłem do domu, to po kilku dniach zaczęły do mnie docierać głosy, że Krzysiek znowu strzela - opowiadał w wywiadzie udzielonym WP SportoweFakty Bączek (całość TUTAJ).

Od tamtej pory Piątek faktycznie zaczął strzelać jak natchniony. Po 9 meczach bez bramki na starcie sezonu, w 11. kolejce przyszło przełamanie. W sumie od tamtej pory w 19 kolejnych ligowych spotkaniach Piątek trafił do siatki rywali 13 razy, dzięki czemu dołączył do czołówki strzelców SuperLig.

- Ma pecha, że nie gra na co dzień w składzie innego stambulskiego giganta, takiego jak Galatasaray, Fenerbahçe czy Beşiktas. Z taką grą mógłby być traktowany tam jak gwiazda rocka, a tak wciąż jest nieco niedoceniany - mówił nam Engin Saydam.

Pozostaje mieć nadzieję, że już niedługo podobne odczucia będą mogli mieć kibice reprezentacji. Najbliższa okazja na potwierdzenie wysokiej formy dla Piątka już w czwartek, gdy Biało-Czerwoni podejmą reprezentację Estonii. Początek meczu o godzinie 20:45.

Czytaj także: 
Legenda Legii grzmi. "Szlag mnie trafia"
Boniek dogryzł prezesowi PZPN

Komentarze (0)