Reprezentacja Polski mocno zawiodła w 2023 roku. W eliminacjach do Euro 2024 zajęła dopiero trzecie miejsce w grupie E, za Albanią i Czechami, dlatego nie wywalczyła bezpośredniego awansu do mistrzostw Europy, które w czerwcu i lipcu odbędą się na boiskach w Niemczech.
Słaba postawa Biało-Czerwonych jest tematem rozmów ekspertów i kibiców. Patrząc na ostatnie wydarzenia, dziwić nie powinno, że z sentymentem są wspominane czasy Adama Nawałki, który w 2016 roku poprowadził zespół do ćwierćfinału Euro.
Wojciech Kowalczyk był gościem Tomasza Smokowskiego w Kanale Sportowym. Były piłkarz reprezentacji Polski i warszawskiej Legii zauważył, że Biało-Czerwoni prezentowali dobry poziom, gdy grali w klasycznym ustawieniu 4-4-2.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol! Gdzie był w ogóle bramkarz?
- Ostatnia reprezentacja, która miała swój styl - czwórka w defensywie za Nawałki. Ostatnie wygrane eliminacje - czwórka w defensywie za Brzęczka, nim nadeszła kretyńska decyzja Zbigniewa Bońka o zwolnieniu - powiedział "Kowal".
Kowalczyk odniósł się tymi mocnymi słowami do wydarzeń sprzed trzech lat. Wtedy ówczesny prezes PZPN, Zbigniew Boniek, zdecydował się zakończyć współpracę z Jerzym Brzęczkiem. Zrobił to, choć selekcjoner utrzymał reprezentację na najwyższym szczeblu Ligi Narodów oraz zagwarantował występ na Euro 2020, które z powodu pandemii COVID-19 odbyły się ostatecznie w 2021 roku.
- Realizował cele, ale sposób był taki, że myśmy te mecze "przepychali" - wyznał wówczas Boniek na konferencji prasowej w styczniu 2021 roku (więcej tutaj). Następcą Brzęczka został Portugalczyk Paulo Sousa, który porzucił polską drużynę narodową, gdy ta miała rywalizować w barażach do mundialu w Katarze (2022).
Już w czwartek (21 marca) reprezentacja Polski zmierzy się na Stadionie PGE Narodowym w Warszawie z Estonią w półfinale baraży o Euro 2024. Jeśli zwycięży, to w decydującym meczu zagra 26 marca na wyjeździe z Finlandią lub Walią.
Czytaj także:
"Wtedy Polacy zaczną się denerwować". Estończyk zdradza plan
Trener Estonii o "Lewym". "Dwa słowa mówią same za siebie"