Był królem strzelców. Dziś zaczyna pracę o 6:30
W 2005 roku robił furorę na polskich boiskach i doczekał się nawet debiutu w narodowych barwach w meczu z Estonią. Grzegorz Piechna z sentymentem wspomina tamten czas. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" opowiedział, czym się obecnie zajmuje.
Niestety świetnym debiutem nie zaimponował trenerowi Pawłowi Janasowi. Selekcjoner reprezentacji Polski nie powołał już bramkostrzelnego napastnika, który tym samym nie pojechał na mundial do Niemiec w 2006 roku.
Po występach w Koronie Kielce Piechna spędził kilka miesięcy w rosyjskim Torpedo Moskwa. Potem powrócił do Polski i był zawodnikiem Widzewa Łódź czy Polonii Warszawa.
ZOBACZ WIDEO: Czy Probierz gra o posadę? Gikiewicz i Mierzejwski są zgodniJuż jako piłkarz Piechna zasłynął z wykonywanej pracy. Pomagał bowiem w rodzinnej firmie, rozwożąc do sklepów kiełbasę. Z tego względu doczekał się licznych pseudonimów związanych z produktami z branży masarskiej i wędliniarskiej.
Potem Piechna zmienił pracę, ale ciągle pracował jako dostawca. To kolejna firma rodzinna, jednak działająca na innym polu. Były reprezentant Polski rozwozi bowiem węgiel.
- Pracę zaczynam o 6.30, a kończę o 16, czasem o 17. Zależy, ile jest do zrobienia. To rodzinna firma. Sami krewni w niej pracują. Dystrybuujemy tylko polski węgiel. Jakiś czas temu powstało duże zamieszanie na rynku. Sytuacja nie wróciła do normy, ale jeszcze można z tego wyżyć - powiedział Piechna w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
Już w czwartek (21 marca) Polska znów zmierzy się z Estonią. Tym razem stawką meczu będzie prawo gry w finale baraży o Euro 2024. Jeśli Biało-Czerwoni wygrają, to 26 marca spotkają się na wyjeździe z Walią lub Finlandią.
- To na pewno nie będzie łatwy mecz. Estonia nie będzie atakować, tylko skupi się na obronie i będzie szukać szansy w kontratakach. My za bardzo nie potrafimy grać z takimi zespołami. Bardziej leżą nam rywale, którzy preferują otwartą grę. Daj Boże, żebyśmy wygrali. Choć wiadomo, że w następnej fazie będzie jeszcze trudniej. Mam jednak nadzieję, że uda się nam awansować na mistrzostwa - wyznał Piechna.
Czytaj także:
"Wtedy Polacy zaczną się denerwować". Estończyk zdradza plan
Trener Estonii o "Lewym". "Dwa słowa mówią same za siebie"