Swego czasu Rafał Gikiewicz był jednym z najskuteczniejszych bramkarzy na poziomie Bundesligi. Świetne występy byłego golkipera FC Augsburg dostrzegł Jerzy Brzęczek, który zaprosił go na zgrupowanie drużyny narodowej, lecz nie dał mu możliwości debiutu.
36-latek ma za sobą kompletnie nieudany epizod w Turcji i zimą zdecydował się na przenosiny do Widzewa Łódź. Bramkarz na ekstraklasowych boiskach spisuje się całkiem nieźle, jednak wygląda na to, że znajduje się na odległym miejscu w hierarchii Michała Probierza.
Selekcjoner ma do dyspozycji bramkarzy występujących w ligach zagranicznych, w związku z czym nie znalazł miejsca w kadrze dla Gikiewicza. Zawodnik Widzewa w wywiadzie dla portalu interia.pl nie ukrywał, że poprzez dobrą grę zamierza wypromować się do reprezentacji.
- Licząc na zbieg okoliczności i pech innych, czyli kontuzje, to czemu nie. Mądrzejsze osoby powiedziały mi jednak, bym nie tracił na to energii, tylko skupił się na grze w klubie. Tylko dobrze broniący Gikiewicz może pomóc Widzewowi i na odwrót. Grający otwartą, widowiskową piłkę i wygrywający zespół może wypromować zawodnika do kadry - tłumaczył.
ZOBACZ WIDEO: Czy Probierz gra o posadę? Gikiewicz i Mierzejewski są zgodni
Debiut z orzełkiem na piersi byłby dla Gikiewicza spełnieniem marzeń. Golkiper Widzewa mimo wszystko rozumie decyzje Probierza i poprzednich selekcjonerów reprezentacji Polski.
- Mam w sobie uczucie niespełnionego marzenia małego chłopca. Czy mój 6-letni syn, czy ja, wciąż o tym marzymy. Nie mam do nikogo pretensji, że się nie udało. Trzeba mieć marzenia, bo bez nich nic się nie spełni - nadmienił.
Czytaj więcej:
UEFA nie miała litości. Potężna kara dla Legii
Legenda nie gryzie się w język. "To nie będzie wstyd - to będzie katastrofa!"