To był spacerek dla reprezentacji Polski. Zwłaszcza w drugiej połowie podopieczni Michała Probierza błyszczeli skutecznością i w ostatecznym rozrachunku zwyciężyli 5:1 z Estonią. W finale baraży o awans na Euro 2024 zmierzą się natomiast z Walią.
Od 27. minuty czwartkowego meczu gospodarze grali w przewadze liczebnej. Wówczas Maksim Paskotsi po faulu na Nicoli Zalewskim obejrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Później skrzydłowy AS Roma świetnie sobie radził na lewej flance.
Według Rafała Gikiewicza zachowanie Estończyka wywarło ogromny wpływ na wydarzenia boiskowe. Golkiper w rozmowie z portalem meczyki.pl podzielił się swoimi odczuciami.
- Nie pomyliliśmy się przed meczem, że Estończycy mają niewiele jakości. Po czerwonej kartce mogli zamienić korki na buty do biegania, bo więcej biegali bez piłki niż z nią - tak półfinał baraży podsumował Gikiewicz.
ZOBACZ WIDEO: Listkiewicz: Lewandowski? Był dobrym duchem drużyny, nie histeryzował
Nie da się ukryć, że Estonia nie była rywalem z najwyższej półki. Gikiewicz podkreślił, że finał z Walią (26 marca) może być znacznie trudniejszy.
- Nie ma co wyciągać wniosków z tego meczu. Na tle Estonii każdy piłkarz z ławki wyglądałby dobrze - przykładem jest Tymek Puchacz, który wszedł i wyglądał chyba najlepiej - uzupełnił.
Czytaj więcej:
"Polska na piątkę". To nie jest czas, by myśleć o Walii
Porażająca statystyka Lewandowskiego