Nie mogła dziwić wściekłość Wojciecha Szczęsnego po końcowym gwizdku sędziego w meczu Polski z Estonią. Co prawda biało-czerwoni wygrali 5:1 i bardzo pewnie awansowali do finału baraży o awans na Euro 2024, ale chwilę po strzeleniu piątego gola w poczynania zespołu wkradło się rozluźnienie, przytrafiły się błędy i rywale zdobyli bramkę (ZOBACZ).
Szczęsny nie potrafił opanować emocji (----> WIĘCEJ), natomiast po meczu bronił go zarówno selekcjoner Michał Probierz, jak i zawodnicy. Oni w pełni rozumieli takie zachowanie, zwłaszcza że był to jedyny celny strzał Estonii w całym spotkaniu.
Jednocześnie była to wielka chwila dla Estończyków, bo strzelili gola w meczu stawkę po raz pierwszy od sześciu meczów. Czekali na to dokładnie 680 minut, czyli ponad dziesięć godzin.
ZOBACZ WIDEO: To jeden z bohaterów meczu z Estonią. Robił z rywali "wiatraki"
0:2 ze Szwecją, 0:2 z Austrią, 0:2 z Azerbejdżanem, 0:5 z Belgią, 0:5 ze Szwecją, 0:3 z Belgią. Poprzednią bramkę Estonia zdobyła 17 czerwca 2023 roku w wyjazdowym meczu z Azerbejdżanem w grupie eliminacyjnej Euro 2024. Wtedy trafił Rauno Sappinen, teraz szczęśliwcem okazał się Martin Vetkal.
Oczywiście to tylko ciekawostka, bo w obu przypadkach nic to Estonii nie dało. W swojej grupie był to najsłabszy zespół i wywalczył jedynie punkt we wspomnianym już meczu z Azerbejdżanem (1:1). Pozostałe siedem spotkań kończyło się przegraną, a w całych eliminacjach udało się strzelić zaledwie dwa gole (przy 22 straconych).
W czwartek w Warszawie również nie udało się sprawić sensacji. Estonia zaprezentowała się tragicznie i wraca do domu z bagażem pięciu goli, choć spokojnie mogło być ich więcej.
CZYTAJ TAKŻE:
Gwiazdor skrytykowany. "To był jeden ze słabszych piłkarzy na boisku"
Selekcjoner Estończyków nie krył rozczarowania. "Jesteśmy zawiedzeni wynikiem"