Zespół Lecha Poznań przeżył ciężkie chwile w ostatni weekend w Krakowie, gdzie niespodziewanie poległ w starciu z beniaminkiem, czyli Puszczą Niepołomice (1:2). Oba gole "Kolejorz" stracił przed przerwą. Na boisku przebywał wtedy jeszcze Miha Blazic, w przerwie pojawił się za niego Antonio Milić, który od kilku meczów nie mógł liczyć u Mariusza Rumaka na pierwszy skład.
- To był koszmarny mecz dla nas. Spodziewaliśmy się, że Puszcza tak zagra przeciwko nam - nie ukrywał Chorwat. - Powinniśmy byli zagrać dużo lepiej, jesteśmy bardzo rozczarowani. Wszyscy po ostatnim gwizdku byli wściekli, pełni negatywnych odczuć.
W drugiej połowie Lech już opanował sytuację w defensywie i nie stracił więcej bramek. Czy Milić może liczyć na to, że po tym spotkaniu powróci do pierwszego składu poznaniaków? Na razie Chorwat zapewnia, że nie może się już doczekać kolejnego ligowego starcia - z ŁKS w najbliższą niedzielę - by zatrzeć złe wrażenie, jakie zostawiła po sobie drużyna w Krakowie.
ZOBACZ WIDEO: Jak pracuje się z Probierzem? "Lewy" chwali selekcjonera
- Starałem się po prostu zrobić, co w mojej mocy wchodząc na plac gry. Mam nadzieję, że do kolejnego meczu odbudujemy dobrą energię. Chcemy powalczyć o coś ważnego w tej końcówce sezonu - podkreślał.
Polska kontra Chorwacja w Lidze Narodów
30-letni obrońca, mający już ponad sto meczów rozegranych w barwach Lecha, ma też na koncie trzy występy w kadrze Chorwacji. Zapytaliśmy Milicia o reakcje w ojczyźnie po tym, jak okazało się, że Chorwaci będą niebawem grać w Lidze Narodów m.in. z Polską.
- Zdecydowanie w Chorwacji oczekiwania są takie, że wyjdziemy z tej grupy w Lidze Narodów. Po sukcesach w poprzednich turniejach kibice w Chorwacji mają wysokie oczekiwania. Z każdym kolejnym turniejem chłopaki z kadry narodowej udowadniają, że mają wielką jakość, zajmując wysokie lokaty w różnych międzynarodowych zmaganiach - podkreśla Milić.
Czy jednak Polska jesienią będzie już rywalizować z kadrą "Vatrenih" w odmłodzonej wersji, bez m.in. Luki Modricia? Czy też weteran i lider reprezentacji Chorwacji nie zakończy jednak kariery po tegorocznym Euro? Tak czy inaczej, Chorwaci od pewnego czasu wprowadzają już do kadry coraz więcej nowych twarzy, zmiana pokoleniowa już staje się faktem.
- W mojej opinii, nikt nie może zastąpić Luki Modricia. Nawet, jeśli teraz w klubie, w Realu Madryt, gra mniej. To najważniejszy człowiek w składzie Chorwacji - ocenia Milić. - Kiedy Luka pojawia się na boisku, to każdy inny gracz wie dokładnie, co ma robić, jak się poruszać. Modrić ma futbol w małym palcu - stwierdza lechita.
I dodaje: - Ja też nie wiem, czy po Euro Modrić ostatecznie zakończy karierę w drużynie narodowej, czy też nie. Natomiast wiem doskonale, na co cały czas stać tego piłkarza, gdy tylko wychodzi na boisko. Nawet w tych niedawnych meczach Realu Madryt widzieliśmy, jaką różnicę wciąż potrafi zrobić. A to przecież jeden z topowych klubów na świecie. Nawet, gdy w klubie teraz jest rezerwowym, to w kadrze wciąż jest najważniejszą postacią.
Milić u boku Modricia
W 2018 roku Milić sam miał okazję wystąpić u boku Modricia w reprezentacji - w meczach z Portugalią i Anglią. Czy - w jego ocenie - Modrić to rzeczywiście idealny materiał na trenera? Od pewnego czasu słychać głosy, że po zakończeniu kariery pomocnik Realu mógłby zacząć zdobywać w madryckim klubie trenerskie szlify, niczym inne klubowe legendy.
- Wolałbym się nie wypowiadać autorytatywnie w tej kwestii, bo nie wiem, jakie ma on dokładnie plany na przyszłość i jaka jest jego wizja w tym temacie. Natomiast jako zawodnik, który miał okazję z nim zagrać, mogę powiedzieć, że to niesamowity piłkarz pod względem taktycznym oraz technicznym - podsumowuje Milić.
Dla obrońcy Lecha tamte mecze w kadrze są do dziś pięknym wspomnieniem, choć nie udało się później pójść za ciosem i wywalczyć powołań w kolejnych latach.
- W tamtym okresie, w 2018 roku, zdarzało mi się być w kadrze rezerwowym, zagrałem też w trzech spotkaniach za kadencji Zlatko Dalicia. To było bardzo miłe uczucie, móc dzielić boisko z tak świetnymi piłkarzami. Pokazali swoją jakość na mundialu w Rosji. Wprawdzie swoją szansę w kadrze dostałem wtedy na boku obrony, ale i tak wspominam to jako bardzo miły czas w mojej karierze - podkreśla zawodnik Lecha.
Dalić kontra pięciu pożegnanych selekcjonerów w Polsce
Czas po mundialu z 2018 roku był dla chorwackiego futbolu wyjątkowy. Zawodnicy, którzy sięgnęli po srebrny medal mistrzostw świata mieli wręcz status bohaterów narodowych, w ojczyźnie Milicia panowało wówczas na ich punkcie prawdziwe szaleństwo.
- To prawda, że był to wielki moment dla całego naszego narodu. Ludzie w Chorwacji nigdy tych chwil nie zapomną, zawsze będą pamiętać, jak świetna to była drużyna. Później ta kadra pod wodzą Dalicia potwierdzała wielokrotnie swoją jakość, m.in. na Euro czy w Lidze Narodów. Tamten sukces w Rosji nie był w żadnej mierze dziełem przypadku, szczęścia, tylko efektem walki na boisku i jakości obecnej w tym zespole – zaznacza Milić.
Co ciekawe, od kiedy Zlatko Dalić rozpoczął pracę z kadrą Chorwacji, w Polsce pożegnaliśmy już pięciu szkoleniowców drużyny narodowej. Tymczasem selekcjoner "Vatrenih" spokojnie szykuje się do kolejnego turnieju.
- Każdy trener zależy od wyników, a nasza kadra osiąga z Daliciem świetne rezultaty. Jeśli wyniki się zgadzają, to nie ma powodu czegokolwiek zmieniać. "Vatreni" w ostatnich latach osiągają rezultaty wręcz historyczne dla naszej nacji, więc nikt nawet na poważnie nie myśli o jakichkolwiek rewolucjach - wskazuje Milić.
I jest pełen optymizmu przed zbliżającym się Euro 2024, w którym kadra Dalicia zmierzy się z Hiszpanią, Włochami i Albanią w fazie grupowej. - Na Euro w tej grupie na pewno łatwo nie będzie, ale tych chłopaków stać na wszystko. Ja w nich naprawdę wierzę - deklaruje lechita.
Grał z Lewandowskim. Wytypował zwycięzcę Ligi Mistrzów. Zaskoczenie
Pracował z Mourinho, teraz pogrążył Lecha. "Chciałbym wrócić do Serie A"