Przez pół godziny w Ukrainie nie było transmisji meczu. Oto powód

PAP/EPA / ANNA SZILAGYI  / Na zdjęciu: Mykoła Szaparenko, piłkarz reprezentacji Ukrainy
PAP/EPA / ANNA SZILAGYI / Na zdjęciu: Mykoła Szaparenko, piłkarz reprezentacji Ukrainy

Ukraińscy kibice mają prawo być wściekli i to podwójnie. Po pierwsze, ich reprezentacja fatalnie rozpoczęła Euro 2024, ulegając Rumunii aż 0:3. Po drugie, przez prawie pół godziny nie mogli oglądać tego spotkania.

Przed startem Euro 2024 nie brakowało pochlebnych opinii na temat reprezentacji Ukrainy. Niektórzy upatrywali w niej "czarnego konia" turnieju w Niemczech. Jednak pierwszy występ na ME zweryfikował te twierdzenia.

Podopieczni Serhija Rebrowa zaprezentowali się fatalnie w meczu z reprezentacją Rumunii. Ulegli jej aż 0:3 (relacja TUTAJ>>), mocno komplikując sobie sytuację w grupie E. Bramki dla Rumunów zdobyli: Nicolae Stanciu (29. minuta), Razvan Marin (53.) i Denis Dragus (57.).

Kibice śledzący mecz w Ukrainie musieli być podwójnie wściekli. Po pierwsze, ich kadra zawiodła na całej linii, a po drugie, tuż po trzecim golu dla Rumunów "padła" transmisja. Obraz powrócił dopiero... w 90. minucie.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Michał Listkiewicz ocenił występ Polaków

Platforma MEGOGO, która transmitowała spotkanie, już wydała komunikat w tej sprawie.

"Przyjaciele, serdecznie przepraszamy za niedogodności techniczne! Niestety, podczas transmisji wystąpiły przerwy. Pracujemy nad rozwiązaniem problemu i przywróceniem transmisji. Wcześniej z powodu warunków pogodowych wystąpiła awaria techniczna w sieci dostarczania treści" - tak brzmi treść komunikatu MEGOGO opublikowanego na Facebooku.

Kolejne spotkania na Euro 2024 reprezentacja Ukrainy rozegra: ze Słowacją (21 czerwca) oraz z Belgią (26 czerwca).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty