Reprezentacja Polski w niedzielę zainaugurowała rywalizację na Euro 2024. Nasi piłkarze zmierzyli się z Holandią i choć zaprezentowali się z dobrej strony, musieli uznać wyższość rywali i przegrali 1:2. Bramkę dla naszej drużyny strzelił w 16. minucie Adam Buksa, który do samego końca nie mógł być pewny miejsca w kadrze na tę imprezę.
Wszystko dlatego, że był uznawany za piątego napastnika w hierarchii Michał Probierza. Sytuacja zmieniła się kilkanaście dni przed wyjazdem do Niemiec, a konkretnie podczas towarzyskiego meczu z Ukrainą. Arkadiusz Milik doznała wówczas kontuzji, która wyeliminowała go z wyjazdu na mistrzostwa Europy.
Tym samym na czempionat naszego kontynentu pojechał właśnie Buksa. Napastnik w programie Foot Truck na Meczyki.pl zaznaczył jednak, że w swojej opinii zasłużył na miejsce w kadrze bez względu na sytuację reprezentacyjnych kolegów.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Lewandowski w pierwszym składzie na Austrię? Mamy nowe informacje
- Kilkanaście dni zmieniło postrzeganie mnie, ale też zmieniło hierarchię napastników. Nie wiem, na ile była ustalona przez dziennikarzy i ekspertów, a na ile przez trenera, natomiast dochodziły do mnie głosy z mediów, że mogę być wśród trzech zawodników, którzy nie pojadą na EURO. Uważałem, że to trochę na wyrost. Nie zgodziłbym z tą decyzją, gdyby tak się faktycznie stało. Uważam, że miałem naprawdę dobry sezon i czuję, że jestem w dobrej formie - stwierdził wprost.
Buksa szansę na występ w wyjściowym składzie meczu otwarcia dostał ze względu na problemy zdrowotne Roberta Lewandowskiego. Zaprezentował się z dobrej strony i pokazał, że Probierz może na niego liczyć. Czy 27-latek pojawi się również w podstawowej "jedenastce" spotkania z Austrią? O tym przekonamy się w piątek.
Zobacz także:
Wiele razy grał przeciwko "Lewemu". Prowokacyjne słowa Austriaka
Szczęsny wskazał swojego następcę w kadrze. "Największy potencjał"