To nie miało prawa się udać. 32 lata temu eksplodował "Duński Dynamit"

Getty Images / Dania po triumfie na Euro 1992
Getty Images / Dania po triumfie na Euro 1992

Można nie awansować do Euro, a mimo to je wygrać? Można. Taka historia 32 lata temu stała się udziałem reprezentacji Danii. Duńczycy zgarnęli złoto, grając bez największej gwiazdy, a w finale pokonali mistrzów świata. To nie miało prawa się wydarzyć.

Wyczyny piłkarskiej reprezentacji Danii z 1992 roku są  jedną z najbardziej niesamowitych historii w dziejach futbolu. Podczas rozgrywanych wtedy w Szwecji mistrzostw Europy kadra prowadzona przez Richarda Moellera Nielsena skazywana była na pożarcie, a imprezę zakończyła jako najlepsza na Starym Kontynencie.

Przerwane wakacje

Co jednak najciekawsze, reprezentanci Danii dowiedzieli się o swoim udziale w turnieju na zaledwie 10 dni przed startem Euro. Początkowo bowiem nie uzyskali nawet awansu do Euro 1992. W grupie eliminacyjnej spisali się przyzwoicie, ale ostatecznie zakończyli zmagania za Jugosławią.

Wszystko zatem wskazywało na to, że kiedy osiem najlepszych reprezentacji Starego Kontynentu stanie w szranki podczas czempionatu w Szwecji, duńscy piłkarze będą realizować swoje wakacyjne plany. Ich urlopy skończyły się jednak wraz z decyzją o wykluczeniu z Euro 1992 reprezentacji Jugosławii.

Decyzja piłkarskich federacji była pokłosiem sankcji nałożonych przez ONZ na Jugosławię. Na jej terenach rozgorzały konflikty etniczne, które doprowadziły do krwawej wojny.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Mecz z Francją dał mu do myślenia. "Nie rozumiem"

Brak największej gwiazdy 

Można było się spodziewać, że prosto z wakacji Duńczycy pojadą na Euro jak na skazanie. Tym bardziej że wówczas do turnieju kwalifikowała się ścisła elita - zaledwie osiem zespołów. W dodatku z udziału w mistrzostwach zrezygnował największy gwiazdor reprezentacji, Michael Laudrup.

Legendarny pomocnik błyszczał wówczas w barwach FC Barcelony, ale nie zgadzał się ze stylem gry preferowanym przez selekcjonera reprezentacji Danii, Richarda Mollera Nielsena.

- Grałem wtedy w Barcelonie i znajdowałem się w kluczowym momencie swojej przygody z futbolem. Nie zgadzałem się jednak z trenerem w kwestii tego, jak powinien grać zespół i jeśli mógłbym cofnąć czas, to nie zmieniłbym decyzji - mówił po latach Michael Laudrup.

Mimo absencji na pamiętnym Euro, były gwiazdor ligi hiszpańskiej zagrał w barwach reprezentacji aż 104 spotkania. Trudno zatem uwierzyć, że nie nosi w sobie poczucia utraconej szansy na udział w wielkim triumfie swojego kraju.

- Czy chciałbym zagrać na tamtych mistrzostwach? To pytanie wraca do mnie jak bumerang, a ja mogę powiedzieć tylko, że bardzo żałuję tego, iż nie dane mi było wznieść tamtego pucharu z reprezentacją - zaznaczał Laudrup.

Sensacyjny sukces w fazie grupowej 

Skazywani na pożarcie Duńczycy znaleźli się w trudnej grupie z Anglią, Szwecją i Francją. Mimo iż selekcjoner Nielsen już pierwszego dnia zapowiedział walkę o ostateczny triumf, jego podopieczni zareagowali na jego szumne zapowiedzi śmiechem. Nawet oni nie wierzyli, że zdołają odegrać na Euro większą rolę.

W pierwszym spotkaniu reprezentacja Danii zmierzyła się z Anglią. Choć osiągnęła dobry wynik, bezbramkowo remisując z Lwami Albionu, to już w drugim meczu zaliczyła bolesne lądowanie. Piłkarze Mollera Nielsena ulegli bowiem gospodarzom ze Szwecji (0:1), a w ostatniej rywalizacji mieli zmierzyć się z naszpikowaną gwiazdami Francją.

Do wyjścia z grupy potrzebowali zwycięstwa, a także odpowiedniego wyniku w spotkaniu Anglii ze Szwecją. Jednak o ile mogli liczyć na zwycięstwo swoich sąsiadów ze Skandynawii (co ostatecznie się zmaterializowało), o tyle trudno było się spodziewać, że zdołają odnieść wygraną w spotkaniu z Trójkolorowymi.

Mecz z Francją rozpoczął się jednak sensacyjnie. Duńczycy objęli prowadzenie już w 8. minucie za sprawą trafienia Henrika Larsena. Zdobyta w drugiej połowie wyrównująca bramka autorstwa Jean-Pierre Papina mogła pozbawić ich marzeń, ale na 12 minut przed końcem meczu o zwycięstwie reprezentacji ze Skandynawii zadecydował gol strzelony przez Larsa Elstrupa.

Fantastyczni kibice

Równolegle z sensacyjnymi wynikami na europejskim czempionacie prawdziwą sławę zyskiwali kibice reprezentacji Danii, których sposób dopingowania kadry zrobił furorę. Fani doskonale bawili się na meczach kadry Nielsena.

- W Danii szczycono się kulturą kibicowania. Tam na równi z tym, jak dobrych mają piłkarzy, chwalono się kulturalną i ciekawą publiką. Mówimy o latach dziewięćdziesiątych, kiedy to niemal wszędzie w Europie wybuchały bójki pomiędzy fanami. Duńczycy byli wymalowani w narodowe barwy, mieli czapki wikingów. Zawsze mecz kadry tam był fiestą i zabawą - w rozmowie z WP SportoweFakty mówił Piotr Żelazny, dziennikarz, który podczas Euro 1992 mieszkał w Danii.

Eksplozja "Duńskiego Dynamitu"

Duńczycy doprowadzili swoich fanów do euforii i odnieśli wielki sukces, meldując się w gronie czterech najlepszych drużyn turnieju. To, co najlepsze miało jednak dopiero nadejść.

W półfinale mierzyli się z Holandią, o której sile stanowili wtedy m.in. Dennis Bergkamp, Frank Rijkaard czy Ronald Koeman. Mecz ostatecznie zakończył się remisem 2:2, a w serii jedenastek Duńczycy przeżyli kolejne wyjątkowe chwile. O ich zwycięstwie zdecydował zmarnowany przez Marco Van Bastena rzut karny. Piłkarze Nielsena awansowali do wielkiego finału, ale stracili Henrika Andersena, który doznał poważnej kontuzji kolana. Więcej TUTAJ.

W finale na Danię czekała reprezentacja Niemiec, ówczesny mistrz świata. W decydującym meczu Duńczycy postawili na dobrze zorganizowaną defensywę i kontrataki, co przyniosło znakomite rezultaty. Bramki Johna Jensena oraz Kima Vilforta przechyliły szalę zwycięstwa na ich korzyść, zwieńczyły dzieło i przypieczętowały największy sukces w historii duńskiego futbolu.

Danię ogarnęła piłkarska gorączka. - Miałem wtedy tylko dziesięć lat. Dzień po finale, gdy jechaliśmy z rodzicami do Kopenhagi, wszystkie samochody na autostradzie miały element kibicowski: flaga, szalik, rogi wikingów. To był moment karnawału, co chyba już nigdy się nie przydarzyło. Później w Danii już mieszkałem tylko przez rok, ale przed tymi mistrzostwami niespecjalnie w szkole graliśmy w piłkę, królowała koszykówka. Po zdobyciu mistrzostwa każdy już chciał grać w futbol - mówił nam Żelazny.

O niesamowitej historii napisanej przez reprezentację Danii z pewnością będziemy pamiętać jeszcze przez wiele lat. W 1992 roku futbolowi bogowie sporządzili kapitalny scenariusz. Czy podczas Euro 2024 doczekamy się kontynuacji? W 1/8 finału turnieju Duńczycy zagrają z Niemcami.

Mecz Niemcy - Dania w sobotę o godz. 21. Transmisja w TVP 1, dostępnym na platformie Pilot WP. Transmisja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.

Zobacz też:
Kolejny skandal na Euro. Poszedł pić do baru i wszczął bójkę 

Komentarze (3)
avatar
Katarzyna Jaskiewicz
29.06.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jestem za Danią 
avatar
steffen
29.06.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Pracowałem wtedy w Niemczech. Powiedzieć że Niemcy byli w szoku po finale, to nic nie powiedzieć. Tam była żałoba narodowa. 
avatar
Marian
29.06.2024
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Pamiętam tą kontuzję..rzepka przesunięta o połowy uda..