Real Madryt wygrał w kończącym się sezonie La Ligę i Ligę Mistrzów. Kadra Królewskich w większości oparta jest na graczach spoza Hiszpanii, dlatego powołania na Euro 2024 otrzymali tylko Dani Carvajal, Nacho i Joselu. W lipcu, gdy turniej będzie jeszcze trwał, piłkarzy z Madrytu w reprezentacji będzie jeszcze mniej. Nacho wybrał kontynuowanie kariery w Arabii Saudyjskiej, Joselu będzie grał w Katarze.
Hiszpania niemal bez Realu Madryt
Gdy w roku 2012 hiszpańska ekipa zachwycała świat i wygrywała Euro 2012 na boiskach w Polsce i Ukrainie, była oparta niemal wyłącznie na graczach Realu Madryt i FC Barcelony. Królewskich w kadrze reprezentowały takie postaci jak Iker Casillas, Sergio Ramos, Xabi Alonso czy Alvaro Arbeloa. Ponad dekadę później sytuacja uległa znaczącej zmianie.
7 stycznia 2023 roku zapisał się w historii Realu Madryt. Wtedy trener Carlo Ancelotti wystawił do gry jedenastkę bez ani jednego Hiszpana w składzie. Taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy w dziejach Los Blancos. Było to równocześnie spotkanie numer 4436 od momentu powstania klubu.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". To koniec dla obrońców tytułu! Niemcy świętują
Wtedy na boisko wybiegło trzech Francuzów, dwóch Brazylijczyków, dwóch Niemców, Belg, Austriak, Chorwat i Urugwajczyk. Hiszpanie pojawili się w akcji dopiero w drugiej połowie, gdy z ławki podnieśli się Lucas Vazquez i Marco Asensio.
Real Madryt 2024/2025 mniej hiszpański
Hiszpańskie media podkreślają, że w sezonie 2024/2025 w kadrze Królewskich może być tylko pięciu Hiszpanów - najmniej w historii. Sytuacja może się zmienić, jeśli Real po raz kolejny wypożyczy Kepę Arrizabalagę z Chelsea FC. Ten ruch jest możliwy, bo coraz częściej w Madrycie słyszy się o możliwym odejściu Andrija Łunina.
Real po raz ostatni miał więcej Hiszpanów niż obcokrajowców w sezonie 2018/2019. Trend jest zatem dość oczywisty. Niektórzy tłumaczą go wprowadzonym w 1995 Prawem Bosmana, które zniosło limit obcokrajowców w klubach z Unii Europejskiej, jak i pozwoliło na darmowe transfery graczy po wypełnieniu kontraktu.
"La Fabrica", jak nazywa się akademię talentów Realu Madryt, produkuje kolejne talenty z Hiszpanii. Tyle że nie trafiają one do reprezentacji, również ich droga do Królewskich bywa kręta. Dowód? Miguel Gutierrez, który zachwycał na lewej obronie w Girona FC w tym sezonie. Stołeczny klub może go odkupić za 8 mln euro, ale nie wiadomo, czy to zrobi. Większe szanse na przeprowadzkę do Madrytu ma Alphonso Davies z Bayernu Monachium.
Klub z Madrytu staje się coraz mniej hiszpański, bo przeczesuje rynek piłkarski w poszukiwaniu talentów, ale niekoniecznie tych pochodzących z Półwyspu Iberyjskiego. W bardzo młodym wieku do Realu sprowadzani byli tacy piłkarze jak Vinicius Junior, Federico Valverde, Rodrygo Goes czy Eduardo Camavinga. Strategia wydaje się być trafiona, bo przynosi kolejne puchary, dlatego wątpliwe, aby ktoś nagle skorygował kurs i zaczął w Madrycie stawiać na Hiszpanów kosztem innych nacji.
FC Barcelona też z mniejszym wpływem na Hiszpanię
W czasach tiki-taki, Hiszpania grała niczym FC Barcelona. To nie dziwiło, bo kręgosłup reprezentacji był oparty o piłkarzy z katalońskiego klubu (Carles Puyol, Gerard Pique, Jordi Alba, Sergio Busquets, Xavi, Andres Iniesta, Cesc Fabregas, David Villa).
"La Masia" też miała gorszy okres. Barcelona przez pewien czas dokonywała głośnych transferów, zapominając o szkółce. To też ma przełożenie na hiszpańską kadrę. Na Euro 2024 powołanie otrzymało ledwie czterech zawodników Barcy (Pedri, Fermin Lopez, Ferran Torres i Lamine Yamal). Różnica w porównaniu z Realem jest zatem minimalna. W kolejnych latach dysproporcje mogą być jednak większe, bo problemy finansowe zmusiły Barcę z powrotem do stawiania na graczy z własnej akademii. W kolejce czekają już takie talenty jak Pau Cubarsi czy Hector Fort.
Przy okazji Euro 2012 aż dwunasty piłkarzy pochodziło z Realu albo Barcelony. Kadra nie musi być jednak oparta wyłącznie o te dwa kluby. Dowodzą temu wyniki Euro 2008. Wtedy w Hiszpanii grało tylko pięciu zawodników z dwóch najbardziej utytułowanych klubów.
Mecz Hiszpania - Gruzja o godz. 21.00. Transmisja w TVP 1, dostępnym także na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.
Katarzyna Łapczyńska, dziennikarka WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Po odpadnięciu z Euro żądają zmiany trenera. Zaskakujący faworyt
- To nie była burza. Szokujący incydent na Euro, policja potwierdza