Koniec passy GKS-u i Sapeli - relacja z meczu PGE GKS Bełchatów - Legia Warszawa

Siedem kolejnych zwycięskich spotkań - na tym zatrzymała się seria PGE GKS-u Bełchatów. W sobotę piłkarze Rafała Ulatowskiego przegrali 0:1 z Legią Warszawa. Tym samym Łukasz Sapela puścił bramkę po 752 minutach. Każda passa ma kiedyś swój koniec - w sobotę Maciej Iwański przerwał takie dwie.

Początek meczu należał do gospodarzy, który chcieli jak najszybciej strzelić bramkę. Ta sztuka im się jednak nie udawała. Pewnie w bramce zachowywał się Jan Mucha. Legioniści jakoś nie potrafili przekonać do swojej gry. W 17. minucie na potężne uderzenie z rzutu wolnego z dystansu zdecydował się Patryk Rachwał. Piłkę złapał bramkarz warszawian.

Podopieczni Jana Urbana stworzyli sobie kilka okazji, ale zachowywali się bardzo samolubnie. Podawać do lepiej ustawionych partnerów mogli i Marcin Smoliński i Miroslav Radović. Woleli oni jednak rozwiązać samemu sytuację, co nie było korzystne dla drużyny. O wiele groźniejsze akcje przeprowadzali bełchatowianie. W 33. minucie powinni oni objąć prowadzenie. Po świetnej, składnej, drużynowej akcji w świetnej sytuacji znalazł się Dawid Nowak. Doskonale w bramce zachował się jednak bramkarz reprezentacji Słowacji, który chwilę później dostał piłką w głowę po strzale Tomasza Wróbla. Tuż przed przerwą akcję bełchatowian przerwał Jakub Rzeźniczak. Była to pechowa interwencja reprezentacyjnego obrońcy, który już nie pojawił się na murawie i z kontuzją musiał zakończyć udział w sobotnich zawodach.

Druga połowa zaczęła się od ładnej główki Pance Kumbeva - wprowadzonego za Rzeźniczaka, ale tym razem pewnie piłkę złapał Łukasz Sapela. Przez początkowych dziesięć minut pierwszej połowy na boisku w Bełchatowie nic wielkiego się nie wydarzyło, ale było to tylko namiastką tego, co stało się w 55. minucie. Wtedy to po raz kolejny znakomicie zachował się... nie kto inny jak Jan Mucha. Bramkarz Legii najpierw był lepszy w sytuacji sam na sam z Wróblem, a po chwili obronił dobitkę Carlosa Costlego z 20 metrów.

Cenne minuty upływały, a Sapela cały czas zachowywał czyste konto. Druga część spotkania była prawdziwym meczem walki. Obydwie drużyny starały się zdobyć gola. Nikt nie ustępował. Bramkarz drużyny Rafała Ulatowskiego swoje nieprzeciętne umiejętności pokazał w 79. minucie. Golkiper najpierw obronił uderzenie Sebastiana Szałachowskiego z linii pola karnego, a później dobitkę Radovica z metra.

W 84. minucie arbiter spotkania postanowił podyktować rzut wolny dla Legionistów. Przy pierwszej próbie strzelał Maciej Rybus, ale futbolówka trafiła w przedwcześnie wybiegającego z muru Tomasza Wróbla. Zawodnik gospodarzy został ukarany za to żółtą kartką, a sędzia nakazał powtórzenie rzutu wolnego. Tym razem uderzał już Maciej Iwański, w piłka wpadła do bramki. Tym samym po fantastycznym strzale pomocnika Legii przerwana została passa Sapeli bez puszczonego gola. Trwała ona 752 minuty.

Już w 90. minucie gospodarze stanęli przed doskonałą okazją do wyrównania, ale ryzykownie wślizgiem piłkę spod nóg Nowaka wybił Mucha. Chwilę później Mucha znów dalekim wyjściem zażegnał niebezpieczeństwo. Niebawem po tej sytuacji sędzia oznajmił gwizdkiem zakończenie sobotnich zawodów.

Legia Warszawa pokonała w Bełchatowie 1:0 miejscowy PGE GKS. Warszawiacy przerwali serię zwycięstw piłkarzy trenowanych przez Rafała Ulatowskiego oraz passe Łukasza Sapeli. Sobotnie spotkanie, zwłaszcza w drugiej połowie, mogło się podobać i stało na całkiem niezłym poziomie.

PGE GKS Bełchatów - Legia Warszawa 0:1 (0:0)

0:1 - Iwański 84'

Składy:

PGE GKS Bełchatów: Sapela - Fonfara (88' Janus), Pietrasiak, Lacić, Tosik, Wróbel, Rachwał, Gol, Nowak, Małkowski, Costly (80' Kuświk).

Legia Warszawa: Mucha - Rzeźniczak (46' Kumbev), Jędrzejczyk, Choto, Kiełbowicz, Rybus, Iwański, Borysiuk, Smoliński (60' Grzelak), Radović, Szałachowski.

Żółte kartki: Gol, Costly, Lacić, Wróbel (PGE GKS).

Sędzia: Robert Małek (Zabrze).

Widzów: 6000.

Źródło artykułu: