Dziwnie patrzyło się na Juventus bez Wojciecha Szczęsnego w wyjściowym składzie, ale do takiego widoku trzeba się przyzwyczaić. Zastępujący Polaka Michele Di Gregorio nie miał wiele pracy i w zasadzie ani razu nie został poważnie przetestowany. Nie zagrał też kontuzjowany Arkadiusz Milik.
To był raczej spokojny wieczór w Turynie. Gospodarze wygrali z beniaminkiem Serie A 2:0 i strzelali efektowne gole. Zaczął 20-letni Samuel Mbangula, dla którego był to pierwszy występ w seniorskiej drużynie Juventusu. Ruszył indywidualnie i oddał niezwykle precyzyjny strzał z szesnastu metrów, z którym nie poradził sobie Pepe Reina. Poprawił w doliczonym czasie do pierwszej połowy Timothy Weah. Huknął lewą nogą z kilkunastu metrów, obił poprzeczkę, natomiast goal-line technology zadziałało jak należy i "Stara Dama" w ten sposób podwyższyła prowadzenie.
I tu emocje praktycznie się skończyły, o ile w ogóle jakiekolwiek emocje były w tym meczu. Como zaprezentowało się mizernie, popełniało mnóstwo prostych błędów i często traciło piłkę w okolicach własnego pola karnego. Wynik mógł być zdecydowanie wyższy, ale Juventus był tego wieczora bardzo łaskawy dla przeciwnika.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Można oglądać bez końca. Bramka stadiony świata
To znaczy, na początku drugiej połowy gola na 3:0 strzelił Dusan Vlahović, który wcześniej miał pecha (trafił m.in. w słupek), ale sędzia po kilkudziesięciu sekundach i interwencji VAR-u pokazał, że był tam minimalny spalony.
Juventus nie szukał na siłę trzeciego gola. Miał oczywiście sporą przewagę, natomiast czy to przekładało się na stwarzane sytuacje? Niekoniecznie. W zasadzie poza pazernym na gole Vlahoviciem (tego wieczora akurat ze źle nastawionym celownikiem) niewiele się działo w drugiej połowie. Niemniej, debiutujący na ławce Juventusu Thiago Motta może być zadowolony. Finalnie "Stara Dama" wygrała 3:0, bo w końcówce po dość powolnie wyprowadzanym kontrataku świetnym strzałem z dystansu popisał się Andrea Cambiaso.
Tymczasem Como nie miało absolutnie żadnego pomysłu na grę do przodu. Mecz w Turynie nie jest oczywiście żadnym wyznacznikiem, ale jeśli w dalszej części sezonu dalej będzie to wyglądać w ten sposób, to Como może mieć problemy w walce o utrzymanie.
Juventus FC - Como 1907 3:0 (2:0)
1:0 Samuel Mbangula 23'
2:0 Timothy Weah 45+1'
3:0 Andrea Cambiaso 90+1'
Składy:
Juventus: Michele Di Gregorio - Andrea Cambiaso, Bremer, Federico Gatti, Juan Cabal - Timothy Weah (46' Nicolo Savona), Khephren Thuram (66' Nicolo Fagioli), Manuel Locatelli (79' Douglas Luiz), Samuel Mbangula, Kenan Yildiz - Dusan Vlahović.
Como: Pepe Reina - Alberto Moreno, Edoardo Goldaniga, Federico Barba, Marco Sala (56' Oliver Abildgaard, 63' Simone Verdi) - Gabriel Strefezza, Matthias Braunoeder, Daniele Baselli (22' Yannik Engelhardt), Lucas Da Cunha - Andrea Belotti (56' Alessandro Gabrielloni), Patrick Cutrone (63' Alberto Cerri).
Żółte kartki: Locatelli, Cambiaso (Juventus) oraz Sala, Engelhardt, Verdi, Goldaniga (Como).
Sędzia: Matteo Marcenaro.