Kristoffer Klaesson trafił do Rakowa Częstochowa 7 lipca. Miał być numerem jeden i rozwiązać problemy w bramce po odejściu Vladana Kovacevicia. Podpisał kontrakt do 30 czerwca 2027 roku, ale w klubie był tylko przez niespełna dwa miesiące.
"Przegląd Sportowy" sugerował, że wszystko za sprawą nadwagi 23-letniego Norwega. Pojawiła się informacja, że Klaesson został przyłapany przez jednego z kibiców w restauracji McDonald's. To miało dotrzeć do Marka Papszuna. Decyzja Rakowa? Natychmiastowe rozstanie z zawodnikiem.
- Nie zagrały oczekiwania z jednej i drugiej strony. Przyszedł bramkarz, który miał stosunkowo szybko wywalczyć sobie pozycję numer jeden, a okazało się to bardzo trudne w tej konfiguracji. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie szybko się rozstać, żebyśmy nie tracili czasu - mówił Marek Papszun na jednej z konferencji prasowych, przy okazji ucinając spekulacje o fast foodzie.
I w poniedziałek Raków poinformował, że Klaesson rozwiązał kontrakt za porozumieniem stron.
- Historia Kristoffera w Rakowie kończy się dużo wcześniej niż planowaliśmy. Razem ze sztabem szkoleniowym podjęliśmy ryzyko zatrudnienia go na zasadzie transferu bezgotówkowego. Niestety dłuższa współpraca nie była możliwa, w związku z czym polubownie rozwiązaliśmy kontrakt bez dalszych kosztów dla naszego klubu - powiedział dyrektor sportowy Rakowa Samuel Cardenas.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski sprawdził się z kolegą. Tylko spójrz
CZYTAJ TAKŻE:
Trzęsienie ziemi w Gdyni. Trener zwolniony
Znowu?! Złe wieści ws. Casha tuż przed zgrupowaniem kadry