Jednym z akcentów niedzielnej rywalizacji na boiskach La Ligi były derby Madrytu na Estadio Wanda Metropolitano. Spotkanie Atletico Madryt z Realem Madryt z pewnością można było uznać za hit 8. kolejki. To z kolei zapowiadało niezwykłe emocje nie tylko na murawie, ale też na trybunach.
W pierwszej połowie oba zespoły próbowały szukać swoich szans, ale nieskutecznie. Nie zabrakło co prawda strzałów na bramkę, jednak nie były one w stanie zaskoczyć golkiperów. Finalnie po 45 minutach gry na tablicy utrzymał się bezbramkowy remis, co mogło zwiastować zupełnie inny przebieg drugiej części.
Niewiele brakowało, a w 51. minucie na prowadzenie wyszedłby Real, jednak strzał Rodrygo Goesa przeleciał nad poprzeczką. Przyjezdni w późniejszych fragmentach nie ustawali w wysiłkach, co przyniosło wreszcie efekt. W 64. minucie wynik meczu otworzył Eder Militao.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie
Fakt ten wywołał spore niezadowolenie w sektorach kibiców gospodarzy. Oberwało się przede wszystkim bramkarzowi Thibautowi Courtois, który nie krył radości z objęcia prowadzenia przez swój zespół. W kierunku pola bramkowego Belga poleciały liczne przedmioty, między innymi worek foliowy z zawartością niewiadomego pochodzenia czy zapalniczki.
Skandaliczne zachowanie fanów spotkało się ze zdecydowaną reakcją Mateo Busquetsa Ferrera. Sędzia główny po rozmowach z trenerami postanowił przerwać mecz i odesłać oba zespoły do szatni. Piłkarze Atletico wraz z Diego Simeone zdążyli jednak podejść jeszcze do kibiców i namówić ich do zaprzestania tych działań.
Przerwa w grze trwała łącznie około 20 minut. Po niej piłkarze dostali czas na krótką rozgrzewkę, po której spotkanie wznowiono. Gospodarze za wszelką cenę dążyli do wyrównania wyniku i dopięli swego, ale dopiero w doliczonym czasie. Celnym strzałem w lewy dolny róg bramki popisał się wówczas Angel Correa, tym samym debry Madrytu zakończyły się remisem 1:1.