Polska tylko chwilami potrafiła zagrozić Portugalczykom i rzadko była w posiadaniu piłki, co nie pomogło Robertowi Lewandowskiemu. Kontakty kapitana naszej reprezentacji z futbolówką można było policzyć na palcach jednej ręki.
- Robert jest najskuteczniejszy, gdy znajduje się w obrębie szesnastki. Tam czuje się najbardziej komfortowo i stanowi największe zagrożenie dla obrony oraz bramkarza rywali. Należy do napastników, którzy przede wszystkim żyją z podań, cechuje ich zabójcza skuteczność - mówi WP SportoweFakty słynny piłkarz i trener Henryk Kasperczak.
Od kilku lat zawodnik FC Barcelony coraz chętniej cofa się do linii pomocy, by wspomóc kolegów w rozegraniu piłki. Zwłaszcza, gdy gra w reprezentacji Polski. - Moim zdaniem to nie jest dobry pomysł. Mielibyśmy większy pożytek z Roberta, gdyby grał jako wysunięty napastnik. To jedyne, co można mu zarzucić. Myślę, że powinien się nad tym z trenerem Michałem Probierzem zastanowić - dodaje 61-krotny reprezentant kraju.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi i spółka świętowali. Mieli ku temu ważny powód
Jeden powód do optymizmu
Biało-Czerwoni nie będą musieli długo czekać na możliwość rehabilitacji po porażce 1:3 z Portugalią. Już we wtorek zagrają z Chorwacją. - Rywal zalicza się do czołówki światowej, choć nie jest już tak mocny, jak kilka lat temu. Ma swoje problemy. W Warszawie nie wystąpi Mateo Kovacić, który opuścił zgrupowanie, by być obecnym przy narodzinach dziecka. Przeciwko Polsce nie zagra jedno z najważniejszych ogniw, co musimy wykorzystać. Linia pomocy w dużej mierze opiera się właśnie na Kovaciciu, który jest bardzo wszechstronny i ma wiele zadań - zauważa były trener Mali, Maroka, Tunezji, czy Senegalu.
- Portugalia zagrała bardzo dobry mecz. W dodatku ma kompletny zespół i świetnych zawodników na każdej pozycji. Zabrakło nam kolektywności. Portugalczycy funkcjonowali jak jeden organizm. Świetnie rozumieli się na boisku, grali techniczny futbol, z którego słyną. Nam takie drużyny sprawiają szalone problemy i tym razem nie było inaczej. Napawać optymizmem może fakt, że z naszego składu tylko Zieliński i Lewandowski mają swoje lata. Reszta drużyny jest rozwojowa i wierzę, że za kilka lat może odpalić. Przechodzimy tak naprawdę przez proces przebudowy - kontynuuje srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w Montrealu z 1976 roku.
[b][h2]Tylko wtedy Polska może myśleć o zwycięstwie
[/h2][/b]
Jeśli Polacy wygrają z Chorwacją różnicą dwóch bramek, awansują na drugie miejsce w tabeli swojej grupy. Statystyki natomiast nie przemawiają na naszą korzyść. Wrześniowa porażka w Osijeku była czwartą przeciwko zespołowi znad Adriatyku.
W historii wygraliśmy z nimi tylko raz, w 2006 roku, grając towarzyski mecz w Wolfsburgu. Jeden mecz zakończył się remisem. - Chorwacja jest faworytem i zespołem zaliczającym się do lepszych od nas, z tak zwanej wyższej półki. Musi to jednak jeszcze udowodnić na boisku. Każdy wynik w tym spotkaniu jest możliwy, choć to nie my mamy większe szanse - przyznaje brązowy medalista mistrzostw świata z 1974 roku.
- Nie będę typował dokładnego rezultatu, bo trudno przewidzieć, jak zagramy. Jeśli zaprezentujemy się tak, jak na początku meczu z Portugalią albo wtedy, gdy strzeliliśmy bramkę, możemy myśleć nawet o zwycięstwie. Jeśli nie, będzie nam bardzo trudno. Gramy przeciętnie w defensywie i chwilami łatwo nas zaskoczyć, w ataku też odbiegamy od perfekcji. Jednak z odpowiednim zaangażowaniem możemy rywalom zagrozić, o czym przekonali się Portugalczycy, których również byliśmy w stanie zmusić do błędów - podsumowuje Henryk Kasperczak.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Mecz Ligi Narodów Polska - Chorwacja we wtorek o godz. 20:45. Transmisja w TVP 1, dostępnym na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.