Reprezentacja Polski po czterech meczach Ligi Narodów zajmuje trzecie miejsce w grupie. W październiku Biało-Czerwoni powiększyli swój dorobek o jeden punkt i łącznie mają ich cztery. Niewiele jednak brakowało, a ostatnie spotkanie skończyłoby się porażką.
Nasi piłkarze wprawdzie prowadzili z Chorwacją 1:0, ale potem w niespełna dziesięć minut straciliśmy trzy gole. Przy jednym ogromny błąd popełnił Paweł Dawidowicz, który zamiast podać do swojego kolegi, to zagrał do rywala z Chorwacji.
Gracz Hellasu Werona musi mierzyć się z wielką krytyką. Spadła ona także na... Mateusza Borka. Komentator do tej pory chwalił obrońcę. Tak było na przykład po finałowym barażu z Walią, który wygraliśmy w karnych i awansowaliśmy na Euro 2024. Teraz za to mu się obrywa od kibiców.
ZOBACZ WIDEO: Nie, to nie Liga Mistrzów. Gol stadiony świata
- Dostałem w łeb od internetu, ale ja patrzę na pewne sprawy kompleksowo. Twierdzę, że nie byłoby awansu na mistrzostwa Europy, gdyby nie Paweł Dawidowicz. Był dla mnie topowym zawodnikiem meczu w Cardiff z Walią. Wszyscy po tym meczu mówili: "Nie no, Dawidowicz? Profesor" - zaczął swoją wypowiedź Borek w Kanale Sportowym.
Komentator TVP postanowił stanąć w obronie 29-letniego zawodnika. Wytłumaczył, co jego zdaniem wpływa na fakt, że Dawidowiczowi zdarzają się bardzo słabe występy w drużynie narodowej.
- Nie da się zrobić dużej kariery we współczesnej piłce, jak nie masz zdrowia. Jak co trzeci, czwarty mikrocykl jest zachwiany. Jak więcej czasu spędzasz u fizjoterapeuty i na rehabilitacji niż na normalnym treningu, to później to wychodzi - przyznał.
Dawidowicz opuścił boisko w 38. minucie z kontuzją uda. Prawdopodobnie nie zdąży się wyleczyć do listopadowego zgrupowania. Polska jeszcze zagra na wyjeździe z Portugalią (15.11) oraz u siebie ze Szkocją (18.11).