Przed meczem w Krakowie, trener Niels Frederiksen został żartobliwie zapytany o swoje spostrzeżenia wobec spotkania pierwszej drużyny z ostatnią w tabeli, co w polskiej piłce raczej nie stawia lidera w roli murowanego faworyta. Duńczyk zareagował uśmiechem, ale dodał, że czas pokaże, jak zakończy się mecz z Puszczą.
Zanim jednak wybrzmiał końcowy gwizdek, spotkanie od początku gwarantowało sporo emocji, szczególnie dla kibiców gospodarzy. Po upływie dwudziestu minut poważny błąd w defensywie przydarzył się Michałowi Gurgulowi, który stracił panowanie nad piłką i pozwolił Michailowi Kosidisowi wyjść sam na sam z Bartoszem Mrozkiem.
Sytuacja nie zakończyła się golem, ale arbiter został przywołany przez VAR do sprawdzenia akcji, w której Michał Gurgul tracąc piłkę, nakładką wszedł w nogi Dawida Abramowicza. Analiza trwała kilka minut, a sędzia Paweł Raczkowski miał problem z podjęciem odpowiedniej decyzji, po czym ostatecznie wykluczył 18-latka z dalszego udziału w meczu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hat-trick to jedno. To trafienie można oglądać bez końca!
Dziesięć minut później Puszcza skorzystała z gry w przewadze jednego zawodnika i zadała cios ze swojej najmocniejszej broni w postaci stałego fragmentu gry. Do piłki zagranej w głąb pola karnego najwyżej wyskoczył Dawid Szymonowicz, który nie dał szans bramkarzowi na skuteczną interwencję.
Lechowi brakowało "pazura" w ofensywie oraz dokładnego decydującego podania w pole karne. Niepołomiczanie konsekwentnie odpierali ataki "Kolejorza" i wyczekiwali momentu wyjścia z kontrą.
A taki nadarzył się tuż przed przerwą, gdy Michail Kosidis otrzymał podanie prostopadłe, przełożył piłkę obok Bartosza Salamona i stanął oko w oko z bramkarzem Lecha. Grecki napastnik z łatwością skorzystał z sytuacji i umieścił piłkę obok Bartosza Mrozka.
Po przerwie lechici wyszli bardzo wysoko, ryzykując swoim ustawieniem szczególnie w linii defensywnej. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy "Kolejorz" złapał kontakt z Puszczą za sprawą trafienia Aliego Gholizadeha, ale sędzia liniowy od razu wskazał pozycję spaloną asystującego w tej sytuacji Afonso Sousy.
Przyjezdni grali niechlujnie, popełniali masę prostych błędów, za darmo oddawali piłkę przeciwnikom tak jak w 62. minucie, gdy Antonio Milić przy linii bocznej podał wprost do Michaila Kosidisa i Lech mógł po chwili mówić o sporym szczęściu przy oddaleniu zagrożenia.
Statystyki również brutalnie wskazywały na przewagę Puszczy, także w drugiej połowie, gdy to faworyt z Poznania powinien gonić wynik. Znakomitych sytuacji nie wykorzystali Jin-hyun Lee oraz Michail Kosidis, a w końcowych minutach meczu interwencją godną reprezentanta Polski popisał się Mrozek, gdy nogami powstrzymał strzał głową Jakova Blagaicia.
Po końcowym gwizdku uśmiechu na twarzy szkoleniowca Lecha już nie było. Puszcza odniosła dopiero drugie zwycięstwo w tym sezonie i opuściła ostatnie miejsce w tabeli. Dla "Kolejorza" to z kolei druga porażka i to w starciu z dużo niżej notowanym rywalem. Za tydzień niebiesko-biali podejmą Legię Warszawa.
Puszcza Niepołomice - Lech Poznań 2:0 (2:0)
1:0 - Dawid Szymonowicz 33'
2:0 - Michail Kosidis 44'
Puszcza: Kewin Komar - Artur Craciun, Łukasz Sołowiej (46. Piotr Mroziński), Roman Jakuba - Mateusz Stępień (74. Artur Siemaszko), Jakub Serafin, Dawid Szymonowicz (66. Wojciech Hajda), Dawid Abramowicz - Jin-hyun Lee, Michalis Kosidis, Mateusz Cholewiak (74. Jakov Blagaić)
Lech: Bartosz Mrozek - Joel Pereira (80. Filip Szymczak), Bartosz Salamon (46. Alex Douglas), Antonio Milić, Michał Gurgul - Radosław Murawski, Antoni Kozubal (30. Elias Andersson) - Ali Gholizadeh, Afonso Sousa (66. Daniel Hakans), Bryan Fiabema (46. Filip Jagiełło) - Mikael Ishak
Żółte kartki: Szymonowicz, Sołowiej, Serafin, Hajda, Siemaszko, Abramowicz (Puszcza) - Sousa (Lech)
Czerwona kartka: Gurgul (Lech)
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)